Wielkie emocje przyniósł niedzielny bieg na 60 metrów przez płotki kobiet podczas halowych mistrzostw świata w Nankinie. Pięć zawodniczek niemal jednocześnie wpadło na metę, a miejsca medalowe rozstrzygnął fotofinisz.
Z jednej strony, o wielkim pechu może mówić Pia Skrzyszowska, która ostatecznie zajęła czwartą lokatę, a brąz przegrała o trzy tysięczne sekundy. Z drugiej strony zaś w niedzielę pobiła 45-letni rekord Polski w tej konkurencji. Skrzyszowska uzyskała czas 7,74 s - o trzy setne sekundy lepszy od dotychczasowego rekordu.
- Pamiętam, jak podczas pierwszego wywiadu rozmawialiśmy o tym, kiedy rekord Polski. Długo go nie uzyskiwałam. Chyba było tak źle, że nikt nie wierzył, że to zrobię. W najważniejszym biegu sezonu to jednak zrobiłam - przyznała 23-latka przed kamerą TVP Sport.
Mimo rekordu, Skrzyszowska nie kryje, że pozostał w niej mały niedosyt w związku z brakiem medalu. - W głowie miałam jednak rekord Polski. Mam to. Kończę czwartym miejscem. Słodko- gorzkie te mistrzostwa - skwitowała Polka.
Przypomnijmy, że ostatecznie reprezentacja Polski wywalczyła jeden medal podczas halowych MŚ w Chinach. Sztafeta 4x400 m kobiet, w składzie Justyna Święty-Ersetic, Aleksandra Formella, Anastazja Kuś i Anna Gryc, sięgnęła po srebro.
ZOBACZ WIDEO: Aida Bella zrobiła karierę poza sportem. "Prawdziwe zderzenie z biznesem"