Jakub Szymański, świeżo upieczony halowy mistrz Europy w biegu na 60 metrów przez płotki, miał być jedną z polskich nadziei na sukces w Nankinie. Polak bez problemu przeszedł eliminacje w mistrzostwach świata, uzyskując drugi czas (7,55 s), ustępując jedynie Amerykaninowi Grantowi Hollowayowi (7,49 s).
Polak był więc faworytem w półfinale i jego awans do finału wydawał się niemal pewny. Jego start układał się znakomicie. Kapitalnie wyszedł z bloku i prowadził ze sporą zaliczką. Niestety, w samej końcówce popełnił błąd i niemal się zatrzymał.
Polak siłą rozpędu dotarł jeszcze do mety, ale okazało się, że spadł na trzecią lokatę. Bezpośredni awans do finału uzyskiwało dwóch najlepszych zawodników.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Polska siatkarka zaskoczyła. W takiej stylizacji jej nie widzieliście
W drugim półfinale Michael Obasuyi uzyskał czas 7,61 s, co oznaczało, że Szymański musiał czekać na wyniki pozostałych biegów. Ostatecznie wyprzedził go jeszcze Jerome Campbell, co wykluczyło Polaka z finału.
- Coś się stało przy zejściu z ostatniego płotka. Nie wiem, przecież prowadził pewnie. (...) Co to mogło być? Jakby noga się ugięła przy zejściu z płotka - mówił komentator TVP Sport Przemysław Babiarz.
Szkoda...