Ewa Swoboda, startując w finale biegu na 60 metrów halowych mistrzostw świata w Nankin, była bliska zdobycia medalu. Reprezentantka Polski zakończyła rywalizację na czwartym miejscu, tracąc do podium jedynie 0,02 sekundy.
Swoboda od początku zawodów prezentowała się znakomicie. W eliminacjach i półfinale uzyskała drugi czas, ustępując jedynie Włoszce Zaynab Dosso. W finale jednak, mimo dobrego startu, nie zdołała wyprzedzić rywalek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Polska siatkarka zaskoczyła. W takiej stylizacji jej nie widzieliście
- Koniec sezonu, idę odpoczywać. Czwarte miejsce da takiego kopa na sezon letni. Trzeba kiedyś dostać po pupie. Jestem czwarta na świecie, więc czy to jest dobry prognostyk? Niektórzy by się z tego cieszyli, że są czwarci na świecie, ale mnie to nie zadowala - mówiła po zawodach
- To będzie kop w poślad, żeby się wziąć i biegać szybko i wszystko wyłożyć na jedną kartę. Jest trochę trudniej po igrzyskach, dalej mi to gdzieś w serduszku siedzi i mnie boli, ale trudno - dodała przed kamerami TVP Sport.
Zwyciężyła Mujinga Kambundji z czasem 7,04 sekundy, choć wcześniej miała problemy w półfinałach. Podium uzupełniły Zaynab Dosso (7,06 s) i Patrizia van der Weken (7,07 s). Swoboda osiągnęła czas 7,09 sekundy.
Dodajmy, że Swoboda miała jeden z najlepszych czasów reakcji, ale rywalki szybko znalazły się przed nią. Polka biegła w środku stawki, co uniemożliwiło jej zdobycie miejsca na podium.
Znowu nie gryzła się w język. Pewnie ma coś wszczepione w język.