Zaledwie 14 sportowców liczy reprezentacja Polski na Halowe Mistrzostwa Świata, które w piątek w nocy naszego czasu rozpoczną się w Nankinie. Tak skromnej kadry, jak do Chin, nie wysłaliśmy na imprezę tej rangi od ponad dwóch dekad.
Okrojona kadra Polski. Powód?
Dlaczego w tym roku w HMŚ zobaczymy tak niewielu Biało-Czerwonych, skoro np. przed rokiem w Glasgow ekipa liczyła 23 nazwiska? Przyczyn jest kilka.
Przede wszystkim - dopiero co nasi lekkoatleci brali udział w Halowych Mistrzostwach Europy w Apeldoorn (6-9 marca). Dlaczego w krótkim, zimowym kalendarzu zaplanowano aż dwie mistrzowskie imprezy? Przypomnijmy, że HMŚ w Nankinie pierwotnie miały się odbyć w 2020 roku, jednak przełożono je z powodu wybuchu pandemii koronawirusa.
ZOBACZ WIDEO: Połączenie akrobatyki z futbolem. Takie gole to rzadkość
Termin przekładano na 2021 rok, potem na 2023. A że do trzech razy sztuka, ostatecznie padło na rok 2025.
Na dodatek wylot do Chin to dodatkowe zmęczenie dla organizmu, dochodzi też kwestia aklimatyzacji. Nie bez znaczenia są też zaplanowane już na pierwszą połowę maja mistrzostwa świata sztafet, które odbędą się także w Chinach (Guangzhou).
Niestety, po prostu nie wszyscy nasi reprezentanci wypełnili minima na HMŚ, a część zawodników z różnych przyczyn w ogóle zrezygnowała z sezonu halowego.
Więcej niż jeden medal?
Nie oznacza to jednak, że z Nankin kadra ma wrócić z tarczą i bez żadnego medalu.
Na kogo możemy liczyć w najbliższych dniach?
Przede wszystkim na tegorocznego halowego mistrza Europy w biegu na 60 m przez płotki Jakuba Szymańskiego. Po wywalczeniu złota w Apeldoorn i tak już pewny siebie młody płotkarz nabrał jeszcze więcej wiary w swoje umiejętności i do Chin poleciał z jednym celem - stawić czoła Grantowi Holloway'owi, bezwzględnie najlepszemu płotkarzowi na świecie. I chociaż nawiązać z nim walkę, bo pokonanie Amerykanina byłoby jednak sensacją. To niesamowite, ale 27-latek nie przegrał 75 biegów z rzędu! Trudno uwierzyć, a jednak to prawda.
Niemniej medal wciąż jest w zasięgu Szymańskiego, na listach zgłoszeniowych ma drugi najlepszy wynik w tym roku na świecie (7,39 s).
Znacznie trudniej o podium będzie innej naszej gwieździe płotków. Pia Skrzyszowska wróciła z Apeldoorn z brązowym medalem, jednak żeby powtórzyć to w Chinach, będzie musiała biegać szybciej. Pocieszające, że w ostatnich tygodniach jej forma szła tylko w górę.
Jednak patrząc na tegoroczne listy, w Nankinie wystartuje aż osiem szybszych od niej w tym roku płotkarek. Biegi poniżej 7,80 s są konieczne, żeby dostać się do czołówki.
Liczymy na niespodziankę
Dwa lata temu w Glasgow wielki sukces odniosła Ewa Swoboda, zdobywając srebro HMŚ. W tym sezonie nasza gwiazda płaskiego sprintu nie jest jednak w tak dobrej formie, nie kryje, że poprzedni sezon olimpijski kosztował ją ogromnie dużo i odczuwa psychiczne zmęczenie.
Mimo problemów w Apeldoorn Swoboda zajęła wysokie, czwarte miejsce, uzyskała też najlepszy czas w sezonie (7,07 s). Powtórzenie takiego rezultatu powinno dać finał HMŚ, jednak trudno Polkę stawiać w gronie murowanej kandydatki do podium. Na pewno nie będzie to jednak sensacja.
Z wielkimi ambicjami do HMŚ poleciała też Anna Wielgosz, nasza rewelacja obecnego sezonu. Halowa mistrzyni Europy w biegu na 800 metrów nie tylko chce kolejnego medalu, ale także rekordu Polski (1:59,29 s).
W uzyskaniu rezultatu poniżej 2 minut może pomóc też bieżnia obiektu, znacznie łaskawsza dla biegaczy niż w Apeldoorn.
- Doszły do mnie słuchy, że proste są tutaj dłuższe, a łuki łagodniejsze. To zupełnie odwrotnie niż miało miejsce na HME - ujawniła.
W Chinach zobaczymy także naszą kobiecą sztafetę 4x400 metrów. Polki na pewno czują głód biegania, bo nie oglądaliśmy ich na początku miesiąca w Holandii. Relokacje sprawiły, że ekipa trenera Aleksandra Matusińskiego dostała zaproszenie na HMŚ. I od razu pobiegnie w finale, bo z powodu rezygnacji wielu reprezentacji nie będzie eliminacji.
Nie będzie Holenderek, Jamajek czy Brytyjek. Szanse na medal są więc bardzo duże - rywalkami Justyny Święty-Ersetic (która pobiegnie także indywidualnie) i jej koleżanek będą ekipy USA, Australii, Indii, Chin i Sri Lanki.
W Nankinie zobaczymy też Konrada Bukowieckiego, chcącego zmazać plamę z HME (odpadł w eliminacjach) i udowodnić, że jest w wysokiej formie i może pchać kulę w okolicach 21 metrów. W pięcioboju wystartuje Paulina Ligarska, która w Apeldoorn była piąta. I na pewno jest w stanie ten wynik co najmniej powtórzyć.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Ciekawe czy zrobi niespodziankę, cokolwiek by to znaczyło...
Może chce po cichu odnowić kontakty ze Swobodą? - żartuję.