Jeszcze nie tak dawno prowadził w Polsce własną firmę, zatrudniał kilka osób i na bieżąco koordynował pracę pięciu ciężarówek. W 2024 roku zamówił kolejne dwie, a firma miała się wciąż rozwijać. Ostatecznie przed igrzyskami podjął trudną decyzję o zawieszeniu działalności biznesowej, a po zawodach w Paryżu zmienił pracę.
Choć dla reprezentującego Polskę Maher ben Hlima start w igrzyskach zakończył się zaledwie na 29. miejscu i ogromnym zawodzie, to Tunezyjczyk z polskim paszportem postanowił kontynuować karierę sportową i to mimo 35 lat na karku.
Efekty widać już teraz, bo po złotym medalu w halowych mistrzostwach Polski, teraz zawodnik dołożył złoty medal już w normalnych warunkach. Do tego ustanowił rekord Polski w chodzie na 35 km i zdobył kwalifikację na wrześniowego mistrzostwa świata w Tokio. Co ważne, chodziarz poprawił rekord Korzeniowskiego, czyli absolutnej legendy tej dyscypliny. Na równie szybkiego zawodnika czekaliśmy 30 lat.
- Po igrzyskach nawet nie miałem pomysłu, by wznawiać własną firmę transportową. Od wybuchu wojny w Ukrainie sytuacja na rynku robiła się coraz gorsza. Koszty wzrosły nawet o 40 procent, a ceny od 10 lat utrzymują się na podobnym poziomie. Pracowałem coraz więcej, a zarabiałem mniej i miałem problemy, by w ogóle wyjść na plus - tłumaczy.
ZOBACZ WIDEO: Nawet z lodówką. Nie uwierzysz, co zrobił polski zawodnik
Jeszcze do niedawna praca w własnej firmie była dla niego praktycznie całym życiem. Telefony od klientów i kierowców odbierał nawet w czasie treningów, a dzięki sukcesowi biznesowemu mógł pozwolić sobie na powrót do sportu po 13 latach przerwy. To właśnie firma transportowa zapewniała mu stały dochód w czasach, gdy o występie na igrzyskach i kolejnych wielkich imprezach mógł tylko pomarzyć.
- Niestety kiepska sytuacja odbijała się także na moim zdrowiu. Stresowałem się, bardzo dużo pracowałem, a w pewnym momencie musiałem zadać sobie pytanie, czy chcę walczyć o firmę, czy jednak zostać przy sporcie. Wciąż wierzę w siebie i jestem przekonany, że stać mnie na bardzo dobre wyniki, dlatego nie chcę już wracać do pomysłu własnej firmy. To temat definitywnie zakończony, a ja idę dalej. Cieszę się, że zatrzymałem to w takim momencie, że strata finansowa nie była jeszcze bardzo duża - przyznaje.
Jeszcze przed zamknięciem firmy zamówił kilka ciężarówek, ale przez problemy w zakładach samochodowych, otrzymał tylko jedną. Wymiana samochodów była jedyną nadzieją. Dealer nie dopełnił jednak terminów, a argumentował to brakiem podzespołów w fabrykach. To był jeden z kilku powodów, dlaczego ben Hlima ostatecznie zdecydował się zamknąć firmę. Stare ciężarówki powodowały częstsze naprawy, wyższe opłaty za drogi.
- Dzisiaj zamknąłem ten temat w mojej głowie. To było trudne, ale dziś skupiam się na sporcie. Aby spokojnie przygotowywać się do kolejnych imprez zatrudniłem się w firmie logistycznej, ale tym razem na etacie. Pracuję zdalnie, więc mam czas nawet na trzy, cztery treningi dziennie. Wypełniam swoje obowiązki, ale nie mam już tylu stresów, co wcześniej. Z perspektywy czasu jestem zadowolony z tej zmiany - dodaje.
Ben Hlima w trakcie swojego życia w Polsce udowodnił, że żadnej pracy się nie boi. Do Polski trafił jeszcze jako nastolatek, bo liczył, że w Łodzi uda mu się rozpocząć studia medyczne. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, a zamiast ambitnych planów musiał zakończyć karierę chodziarza i rozpocząć pracę po kilkanaście godzin dziennie. Przez lata pracował w budce z kebabem, a wieczorami dorabiał jako DJ. Potem przeszedł do pracy w logistyce, z którą związany jest do dziś.
Gdy w 2022 roku wrócił do sportu, w poprawnej technice chodu przeszkadzał mu… duży brzuch. Dziś nie ma po tym śladu, a on sam jest dzisiaj najlepszym polskim chodziarzem, a rekord życiowy na 5km z ostatnich mistrzostw Polski pokazuje, że wciąż ma ogromne możliwości. W zeszłym roku zajął siódme miejsce na mistrzostwach Europy, później nie mógł pokazać pełni możliwości przez kontuzję.
- Do dziś walczę z bólem, choć jest on znacznie mniejszy niż wcześniej. Czas po igrzyskach wykorzystałem na reset i spokojną rehabilitację. Wciąż mam problemy, ale są one dużo mniejsze niż wcześniej. Dzisiaj jestem tak naprawdę dopiero na początku poważnych przygotowań. Plan jest taki, by podczas wrześniowych mistrzostw świata spróbować powalczyć o jak najlepszy wynik zarówno na 20, jak i 35 kilometrów - zdradza.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Polaków jescze jest trochę w sporcie. Uważam, ż Czytaj całość