W tym artykule dowiesz się o:

Odesłanie środkowych
Trener Emil Rajković szybko zaprowadził porządek w drużynie. Jedną z jego pierwszych decyzji było rozstanie się z Marvinem Jeffersonem, który kompletnie nie spełniał oczekiwań klubu z Ostrowa Wielkopolskiego. Amerykanin, który zarabiał bardzo dobre pieniądze jak na warunki PLK, był bezproduktywny, nie wykorzystywał swoich warunków fizycznych pod koszem.
Przeciwnicy łatwo go ogrywali i nie było z niego za dużego pożytku. Rajković powiedział wprost: rozstajemy się z Jeffersonem, który szybko znalazł nową pracę. Wrócił do Turcji. Podobno tam zarabia 12 tysięcy dolarów, co wydaje się astronomiczną kwotą jak na jego możliwości.
W Ostrowie Wielkopolski długo nie wytrzymał także Vladyslav Koreniuk. Ukraiński wynalazek, o którego władze BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski walczyły nawet w FIBA, nie sprawdził się w polskich realiach. Po kilku meczach został odesłany do domu.

Nowi robią różnicę
Emil Rajković ściągnął do Ostrowa Wielkopolskiego "swoich ludzi". Dzięki dobrym relacjom z agentami mógł sobie pozwolić na zakontraktowanie graczy o wysokich umiejętnościach. Do takich należy zaliczyć: Shawna Kinga i Marca Cartera, którzy wiele w koszykarskim świecie widzieli. Do zespołu trafił także Robert Tomaszek, którego Rajković znał ze wspólnej pracy w Śląsku Wrocław. Macedończyk ceni go za ciężką, fizyczną walkę w "pomalowanym".
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka wspomina, jak poskromiła pijanego adoratora

Mocniejsze treningi
Zaraz po przyjeździe Emil Rajković dostrzegł, że drużyna jest słabo przygotowana do rozgrywek. Macedończyk wiedział, że musi "podkręcić śrubę" zawodnikom, tak aby w następnych kolejkach zaczęli lepiej reagować na sytuacje boiskowe. Koszykarze nie oszczędzali się na treningach, dawali z siebie wszystko. - Przez pierwsze dwa tygodnie bardzo mocno trenowaliśmy, podkręciliśmy tempo na zajęciach. I może dlatego przegraliśmy z Polpharmą i w Krośnie. Odczuwaliśmy w nogach te treningi - tłumaczył w rozmowie z WP SportoweFakty Łukasz Majewski.

Jasne zasady. Egzekwowanie założeń
Za czasów Zorana Sretenovicia trudno było doszukać się pomysłu na grę. Wszystko było chaotyczne, zawodnicy nie do końca potrafili odnaleźć się w jego systemie pracy. To także dostrzegli działacze klubu, którzy postanowili dłużej nie czekać i zwolnili Serba po trzech meczach. Za rządów nowego trenera wszystko zmieniło się niemal o 180 procent. Są jasne zasady, których koszykarze muszą się trzymać. Do każdego spotkania zespół jest bardzo dobrze przygotowany. - Trener Rajković egzekwuje swoje zasady. Prawda jest taka, że można grać każdy rodzaj koszykówki, ale liczy się to, w jaki sposób to robisz. Jest plan i trzeba się go trzymać - zauważył Majewski.

Otworzenie "małego generała"
To mogło być kluczowe pociągnięcie macedońskiego szkoleniowca. Zaufał Aaronowi Johnsonowi, mimo że ten po pierwszych meczach nadawał się do zwolnienia. Był kompletnie bezproduktywny. Mimo wszystko Rajković widział w nim potencjał. Nie bał się na niego postawić. To okazało się "strzałem w dziesiątkę". Johnson w ostatnich pięciu meczach przeciętnie notuje 14,6 punktu. Filigranowy Amerykanin znów może mówić o sobie, że jest "małym generałem".