"Pomarańczowe" niemal cały meczu musiały gonić Pszczółkę Polski Cukier AZS UMCS Lublin, żeby finalnie zamknąć spotkanie serią dziesięciu punktów z rzędu i cieszyć się ze zwycięstwa 79:74.
Co ciekawe w całym meczu BC Polkowice było na prowadzeniu przez zaledwie 2 minuty i 7 sekund. Wystarczyło.
Spotkanie nie tylko dostarczyło sporo emocji, ale stało też na wysokim poziomie. - Spotkały się dwa dobre zespoły i to odzwierciedla ligowa tabela w tym sezonie - mówi Karol Kowalewski.
ZOBACZ WIDEO: Była partnerka Milika przeszła metamorfozę. Trudno oderwać wzrok!
Na finiszu decydowały detale. Niesamowita "trójka" Sasy Cado czy znakomite zagrania Erici Wheeler w połączeniu z przestrzelonymi rzutami wolnymi Kamiah Smalls przy stanie 74:76 dla polkowiczanek.
Kluczowe - w perspektywie całego spotkania - okazały się jednak zbiórki w ataku. "Pomarańczowe" miały ich aż 19, które udało im się zamienić na 18 punktów drugiej szansy.
- To nasza siła. Mocno pracujemy nad tym na treningach, bo te punkty drugiej szansy podłamują przeciwnika, a nam to często daje drugie życie - przyznał Kowalewski. - Nasza skuteczność nie była najlepsza, a punkty z ponowienia pomogły nam wygrać.
W meczu o Suzuki Pucharu Polski Kobiet rywalkami polkowiczanek będzie ekipa VBW Arka Gdynia. Dojdzie zatem do powtórki finałów z dwóch poprzednich tak - oba tamte spotkania wygrywała ekipa z Trójmiasta: 83:73 w 2020 roku i 69:65 w roku ubiegłym.
Kowalewski cieszy się na to starcie. Dlaczego? - Bo skauting mam gotowy i nie będę musiał siedzieć do 4 w nocy - mówi z uśmiechem. Na poważnie jednak bardzo komplementuje zespół z Gdyni przyznając, że ma niesamowitą jakość. Co ciekawe w tym sezonie jego podopieczne już dwa razy ograły VBW Arkę: w lidze oraz Superpucharze.
Zobacz także:
Znakomite widowisko! Niesamowity finisz dał BC Polkowice finał Pucharu Polski
Obrońca trofeum zrobił swoje. Czy powtórzy sukces?