Odrzucili dużą ofertę za gwiazdę. Są znane kulisy

PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu od lewej: Kobi Jordan Simmons i Jonah Mathews
PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu od lewej: Kobi Jordan Simmons i Jonah Mathews

To mogła być bardzo duża transakcja, nawet jak na warunki europejskiej koszykówki. Fenerbahce Stambuł zaoferowało Anwilowi Włocławek sześciocyfrową kwotę (w dolarach) za wykup Jonaha Mathewsa. Polski klub pozostał nieugięty.

W ostatnich dniach gorąco zrobiło się wokół Amerykanina Jonaha Mathewsa, gwiazdy Anwilu Włocławek. Do polskiego klubu wpłynęła konkretna oferta wykupu kontraktu 23-letniego strzelca. Zainteresowany jego usługami był gigant Fenerbahce Stambuł, który szukał zawodnika na tzw. "medyczne zastępstwo". Turcy byli bardzo zdeterminowani, czego najlepszym dowodem była przedstawiona propozycja.

Z naszych ustaleń wynika, że władze Fenerbahce zaoferowały Anwilowi sześciocyfrową kwotę (w dolarach). To jak na warunki europejskie duża suma, w koszykówce rzadko bowiem dochodzi do takich transakcji między klubami.

Choć warto - przy tej sytuacji - dodać, że niemal rok temu z Polski za grube pieniądze wyjeżdżał Duńczyk Iffe Lundberg, który trafił do CSKA Moskwa. Kwota wykupu oscylowała w granicach 1 mln złotych. Tutaj suma była znacznie mniejsza, ale i tak pokaźna jak na zawodnika, który rozgrywa dopiero drugi sezon na europejskich parkietach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ten to ma życie! Majdan pochwalił się zdjęciami z Tajlandii

Przedstawiciele Anwilu od razu jednak odrzucili tę propozycję, argumentując to tym, że nie są zainteresowani sprzedażą swojej gwiazdy, mimo dużych pieniędzy na stole. Uznano, że za tę kwotę trudno będzie znaleźć jakościowego następcę, który gwarantowałby utrzymanie poziomu sportowego (plus koszty licencji - Anwil ma zgłoszonych 5 obcokrajowców, 6. licencja = 15 tys. zł). To akurat nieco zaskoczyło władze Fenerbahce, które były przekonane, że szybko dobiją targu z klubem, który na co dzień występuje jedynie w lidze regionalnej (ENBL). Turcy nie podnieśli już swojej kwoty, więc sprawę można uznać za zakończoną.

Przypomnijmy, że włocławianie są na drugim miejscu w tabeli Energa Basket Lidze i mają realną szansę na odegranie ważnej roli w walce o mistrzostwo Polski. Nie ma co ukrywać, że odejście Mathewsa w takim momencie sezonu byłoby dużym ciosem dla włocławskiego zespołu. Takie też stanowisko zajął prezes Arkadiusz Lewandowski, który na Facebooku podzielił się szczegółami z kibicami.

- Tak, to wielka sprawa, że taki hegemon zainteresował się naszym graczem i podjął wysiłek, aby go do siebie sprowadzić "na już". Nasze stanowisko jest jednoznaczne: Jonah Mathews jest naszym zawodnikiem, jest częścią zespołu, który wykonuje wielką pracę i to właśnie zespołem jesteśmy mocni. Naszą wolą jest, aby Jonah grał w Anwilu Włocławek. Turecki klub zaproponował dużą kwotę wykupu, ale podkreślam: wartość buy-out nie była aż tak ogromna (choćby w kontekście wydatków na potencjalnego nowego gracza, licencji, itd.) by ryzykować taką zmianę w zespole w kontekście naszych sportowych ambicji - napisał prezes zarządu KK Włocławek.

Dodajmy, bo to akurat ważny szczegół w tej sprawie, że w kontrakcie Mathewsa nie ma zawartej kwoty buy-outu, co akurat stawia Anwil w korzystnej sytuacji negocjacyjnej, ponieważ może dyktować warunki drugiej stronie. Tyle tylko, że we Włocławku nikt nie chce sprzedawać Mathewsa. Stanowisko klubu jest jasne i konkretne: "zostaje u nas".

23-latek w obecnym sezonie sześć spotkań kończył z 20 i więcej punktami na koncie, miał tylko dwa mecze, w których nie przekroczył granicy 10 "oczek". W ostatnim spotkaniu przeciwko mistrzom Polski zdobył... aż 38 pkt! Amerykanin jest wszechstronnym graczem, który także poświęca się w obronie, mocno uprzykrza życie rywalom. Na jego grę i postawę na boisku patrzy się z ogromną przyjemnością.

- Obecnie uważam rozmowy za zakończone, jednocześnie zdając sobie sprawę, że skoro świetna gra Mathewsa przyciągnęła uwagę Fenerbahce, w przyszłości sytuacja może się powtórzyć - przyznał Arkadiusz Lewandowski.

W klubie - nawet w momencie pojawienia się dużej oferty - nie było paniki, wszyscy pracowali i przygotowywali się do ważnego spotkania ze Śląskiem Wrocław (sobota - 17.30).

CZYTAJ TAKŻE:
Kamil Łączyński: Anwil powstał z kolan [WYWIAD]
Zaskakujący powrót gwiazdora! Polski klub gra va-banque: aneks i większa kasa
To on uciszył kibiców mistrza! Sąsiad Mike'a Taylora robi furorę w polskiej lidze
Ivica Skelin: Koszykarski hazard. Ludzie w Polsce są ambitni [WYWIAD]

Komentarze (5)
avatar
prawus
21.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wychodzi na to że ten ostatni sezon tak w strefie mentalnej , jak i sportowej i finansowej sporo nas nauczył . Teraz można tylko życzyć sobie by tego wszystkiego nie popsuć .. 
avatar
kiks
21.01.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szacun dla Anwilu za stabilne finanse. Rok temu szefostwo mego Zastalu aż podskakiwało z radości, gdy Rosjanie rzucili ćwierć tej kwoty, którą teraz oferowali Turcy, za rewelacyjnego Iffe. I wi Czytaj całość