W minionym tygodniu zrobiło się gorąco wokół PLK, gdy pojawiła się informacja o możliwym powrocie Waltera Hodge'a do Enea Zastalu BC Zielona Góra. Serwis "TVP Sport" ustalił, że strony prowadziły rozmowy, a Portorykańczyk był rzekomo zainteresowany ponowną grą w polskiej lidze. Nie ma co ukrywać, że jego powrót do Zastalu byłby transferową bombą.
Teraz już wiemy, że do tego nie dojdzie. Trener Oliver Vidin w rozmowie z "TVP Lubuska" zdradził, że na przeszkodzie stanął portorykański Capitanes Arecibo, który nie chciał go puścić (rozgrywki tam ruszają w kwietniu, Zastal gra jeszcze w maju mecze).
Obecny klub Hodge'a zażyczył sobie nawet kwoty za wykup jego kontraktu, na co Zastal po prostu nie było stać. Z najnowszych wieści wynika też, że koszykarz uda się na krótki kontrakt do Kuwejtu, gdzie ma zarobić gigantyczne pieniądze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska sportsmenka na egzotycznych wakacjach. "Dlaczego nie"
- To nie były plotki. Klub rozmawiał z Walterem, ja też odbyłem z nim rozmowę. On bardzo chciał tutaj przyjść, bo nie ukrywał, że z Zieloną Górą ma dobre wspomnienia. Oglądał nasze mecze i podobało mu się, jak gramy. Nie ma co ukrywać, że nam brakuje takiego rozgrywającego, prawdziwego lidera. Pomógłby nam. Ale klub z Portoryko najpierw nie dał zgody, a później życzył sobie buy-outu, na który nas nie stać - skomentował trener Enea Zastalu BC.
Portorykańczyk jest jednym z ulubieńców zielonogórskiej publiczności, która przez blisko trzy lata zachwycała się jego wspaniałymi zagraniami. Fani uwielbiali jego boiskowy temperament i koszykarskie umiejętności. Hodge jest niezwykle otwartym człowiekiem, który nigdy nie odmówił rozmowy, zdjęcia czy autografu. Numer "15", z którym Portorykańczyk zdobywał punkty dla Stelmetu został zastrzeżony, a pamiątkowa koszulka zawisła pod sufitem hali "CRS". Ostatnio pojawiła się też tam koszulka Łukasza Koszarka.
Nie będzie też byłego gracza Stali
Enea Zastal BC jest aktywny na rynku transferowym. Trener Vidin szuka nie tylko środkowego (ostatnie kilka opcji przepadło - zawodnicy wybrali inne opcje), ale też następcy Brandena Fraziera, który przeniósł się do ligi włoskiej. Warto kilka słów poświęcić kandydatom, którzy rozmawiali z wicemistrzami Polski. Okazuje się bowiem, że jedną z opcji był środkowy... Mark Ogden, który w zeszłym sezonie był ważną częścią mistrzowskiego zespołu Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski.
Koszykarz ostatnio był w Hapoelu UNET Holo, ale jego pobyt nie układał się po myśli zawodnika i klubu, dlatego strony rozstały się za porozumieniem stron. Środkowy był do wzięcia, zainteresował się nim Zastal, ale nie miał zbyt wielkich argumentów finansowych w starciu z CSM CSU Oradea, która rywalizuje w rozgrywkach FIBA Europe Cup. Zespół z Rumunii miał nawet w tym tygodniu przylecieć do Polski na mecz z Treflem, ale ostatecznie do tego nie doszło z powodu pozytywnych wyników na obecność Covid-19 w sopockiej drużynie.
- Ogden pojawił się na rynku, chcieliśmy go zatrudnić, ale koszykarz wybrał inną opcję. Rumuni zapłacili mu duże pieniądze, na które nas po prostu nie stać - zdradził Vidin w rozmowie z Jackiem Białogłowym w programie "Dogrywka".
Warto dodać, że Enea Zastal BC jest jedyną drużyną w PLK, która nie dokonała transferów w składzie w trakcie rozgrywek. Wszystko przez... brak pieniędzy w budżecie. Klub prowadzi bardzo bezpieczną politykę finansową, właściciel Janusz Jasiński nie chce już grać "na kredyt" i niepotrzebnie zadłużać spółki. Teraz zwolniły się środki po odejściu Brandena Fraziera do Włoch.
CZYTAJ TAKŻE:
Kamil Łączyński: Anwil powstał z kolan [WYWIAD]
Tak dowiedzieli się o ultimatum. Drużyna stanęła za trenerem
Porównania do legendy PLK nie dziwią! Nowa gwiazda polskiej ligi: Nie myślę o NBA
Ivica Skelin: Koszykarski hazard. Ludzie w Polsce są ambitni [WYWIAD]