Wyeliminowali ich Atlanta Hawks. Gracze trenera Nate'a McMillana wrócili ze stanu 1-2 w serii i po niedzielnym triumfie 103:96 w hali Wells Fargo Center, zwyciężyli 4-3. Blisko 19 tys. kibiców 76ers obecnych na meczu długo nie mogło pogodzić się z końcowym rozstrzygnięciem.
Lider "Jastrzębi", Trae Young zdobył 21 punktów oraz miał 10 asyst, a co najważniejsze, trafił bardzo ważny rzut na dwie i pół minuty przed końcem spotkania, doprowadzając wtedy do wyniku 93:87.
Gospodarzom udało się jeszcze zbliżyć do Hawks na zaledwie "oczko" (92:93), ale wtedy przy próbie za trzy faulowany był świetnie dysponowany w niedzielę Kevin Huerter. 22-latek wykorzystał wszystkie trzy próby z linii (96:92), a w następnym posiadaniu rywali Danilo Gallinari wymusił stratę Joela Embiida, pobiegł do kontry i wsadzając piłkę sam na sam z koszem, zdobył dwa punkty, które dobiły Sixers.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jej zdjęcia potrafią rozgrzać kibiców
- Zrobiliśmy to w wielkim stylu - komentował później w rozmowie z mediami triumf w siódmym meczu półfinału Konferencji Wschodniej Young. Huerter rzucił 27 punktów, a 14 "oczek" i 16 zbiórek miał podkoszowy, John Collins.
Drużyna z Filadelfii w najważniejszym spotkaniu sezonu popełniła aż 17 strat, osiem z nich miał Embiid. Kameruńczyk, grający z kontuzją kolana, mimo wszystko wywalczył bardzo solidne 31 punktów i 11 zbiórek. Tobias Harris zapisał przy swoim nazwisku 24 "oczka" oraz 14 zebranych piłek. Bardzo mało aktywny w ataku był za to Ben Simmons, który oprócz ośmiu zbiórek i 13 asyst, wywalczył tylko pięć punktów.
- Daliśmy im życie już od pierwszego meczu - tłumaczył Harris, wspominając porażkę na otwarcie rywalizacji. - To młody, głodny zwycięstw zespół - charakteryzował rywali skrzydłowy. Hawks w finale Wschodu czeka teraz rywalizacja z Milwaukee Bucks.
Ruszył natomiast finał Konferencji Zachodniej, Phoenix Suns na otwarcie pokonali Los Angeles Clippers 120:114. Drużynę z Arizony pod nieobecność Chrisa Paula, który został objęty protokołem sanitarnym związanym z COVID-19, do sukcesu poprowadził Devin Booker. 24-latek skompletował swoje pierwsze triple-double w karierze, uzbierał 40 punktów, 13 zbiórek i 11 asyst, trafiając 15 na 29 oddanych rzutów z gry.
Paul George robił, co mógł, ale jego 34 punkty tym razem nie przechyliły szali na korzyść osłabionych brakiem kontuzjowanego Kawhiego Leonarda Clippers. Reggie Jackson miał 24 "oczka", a środkowy DeMarcus Cousins 11.
Jeszcze na początku czwartej kwarty był remis, ale Suns przeprowadzili wówczas kluczowy zryw 12-2, dzięki któremu wyszli na prowadzenie 105:95. - Nie ma wymówek. Oni po prostu trafili rzuty, a my nie. Uwielbiam mimo wszystko sposób, w jaki walczyliśmy. Podoba mi się to, co widziałem - komentował podczas wideorozmowy z mediami trener zespołu z Hollywood, Tyronn Lue, którego zespół w końcówce po rzucie za trzy Terance'a Manna doprowadził jeszcze do stanu 114:116, ale finalnie musiał uznać wyższość Suns.
Wyniki:
Phoenix Suns - Los Angeles Clippers 120:114 (21:21, 36:33, 36:39, 27:21)
(Booker 40, Ayton 20, Bridges 14 - George 34, Jackson 24, Cousins 11)
Stan serii: 1-0 dla Suns
Philadelphia 76ers - Atlanta Hawks 96:103 (28:25, 18:23, 25:28, 25:27)
(Embiid 31, Harris 24, Curry 16 - Huerter 27, Young 21, Gallinari 17)
Stan serii: 4-3 dla Hawks
Czytaj także: Przemysław Zamojski: Do Tokio po złoto! Nam mówi o Anwilu i karierze w 5x5. Czy to koniec? [WYWIAD]
"Na to czekaliśmy!" Śląsk Wrocław wraca na salony!