EBL. Raz lepiej, raz gorzej. Trefl Sopot utrzymał swoje wahania

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Wojtek Jargiło / Na zdjęciu: Nuni Omot (z piłką) i Damian Jeszke
PAP / Wojtek Jargiło / Na zdjęciu: Nuni Omot (z piłką) i Damian Jeszke
zdjęcie autora artykułu

Nie ma w Energa Basket Lidze drużyny tak bardzo grającej w kratkę jak Trefl Sopot. I po słabym meczu przyszedł czas na dobry, dzięki czemu podopieczni Marcina Stefańskiego pokonali w Lublinie Pszczółkę Start 91:80.

Start jeszcze niedawno mógł mieć ciche nadzieję na pierwszą czwórkę, ale w ostatnim czasie gra źle, zwłaszcza na finiszach meczów.

Z Treflem trzy minuty przed końcem prowadził 80:78 i do końca nie potrafił już zdobyć punktu - sopocianie zamknęli pojedynek serią 13:0 zrównując się z lubelską ekipą w ligowej tabeli.

Bohaterem sopocian bez dwóch zdań był Nuni Omot, autor 25 punktów i 5 zbiórek. Skrzydłowy Trefla grał skutecznie i był agresywny - wymusił osiem przewinień i 12 razy stawał na linii rzutów wolnych wykorzystując wszystkie swoje próby.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Najpiękniejsza polska ring girl w nowej roli

Start źle wszedł w mecz, bo już w pierwszej kwarcie tracił do rywali dziesięć "oczek". Z biegiem czasu zdołał jednak wejść na wyższe obroty i długo toczył wyrównany i zacięty bój o zwycięstwo. Co więcej lublinianie mieli handicap 6 punktów, bowiem w pierwszej rundzie wygrali w Sopocie 76:70.

Na finiszu gra podopiecznych Davida Dedka posypała się jednak niczym domek z kart. Nie było skuteczności, a pojawiły się proste straty. Ponownie zabrakło lidera, który w kluczowych momentach potrafiłby wziąć piłkę w swoje ręce i zdobyć punkty.

Start ponownie musiał radzić sobie bez Martinsa Laksy, który ma problemy z plecami. Pod jego nieobecność najskuteczniejszy okazał się Sherron Dorsey-Walker, autor 18 punktów. Jego lepsza gra może cieszyć szkoleniowca, ale sama gra całego zespołu i wyniki już nie bardzo.

Sopocianie w Lublinie zgarnęli całą pulę, a swoją cegiełkę do sukcesu dołożył Nikola Radicević. Skuteczności co prawda nadal nie było (1/6 z gry), ale z pozytywnych aspektów to na pewno 9 asyst, 6 zbiórek i chłodna głowa na rozegraniu.

Teraz Marcin Stefański musi w końcu znaleźć sposób na to, żeby gra jego zespołu tak nie falowała. Trefl potrafi w dwa, trzy dni zagrać zupełnie odmienne spotkania - to będzie kluczowe na finiszu rundy zasadniczej oraz w fazie play-off.

Pszczółka Start Lublin - Trefl Sopot 80:91 (23:23, 20:22, 23:26, 14:20)

Start: Sherron Dorsey-Walker 18, Dustin Ware 14, Yannik Francke 13, Kacper Borowski 7, Mateusz Dziemba 6, Devin Searcy 6, Kamil Łączyński 5, Damian Jeszke 5, Roman Szymański 4, Thomas Davis 2.

Trefl: Nuni Omot 25, Karol Gruszecki 16, Dominik Olejniczak 12, Łukasz Kolenda 11, Darious Moten 7, Michał Kolenda 6, Martynas Paliukenas 6, Paweł Leończyk 4, Nikola Radicević 3.

# Drużyna M Z P + - Pkt
1 Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 302732853235757
2 Legia Warszawa 302192540230651
3 Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 3020102547238450
4 WKS Śląsk Wrocław 3020102513237750
5 Trefl Sopot 3019112531237949
6 Polski Cukier Start Lublin 3017132433241447
7 King Szczecin 3017132354241547
8 PGE Spójnia Stargard 3016142505247246
9 MKS Dąbrowa Górnicza 3014162470253944
10 Arriva Polski Cukier Toruń 3012182579262342
11 Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 3012182572267742
12 Tauron GTK Gliwice 3011192455255041
13 Anwil Włocławek 3010202481258040
14 HydroTruck Radom 3010202333248540
15 Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 308222233258438
16 SKS Starogard Gdański 306242558281536

Zobacz także: Łukasz Koszarek "walił tróje"! Popis kapitana rzucił wszystkich na kolana Grek, który mógł być idolem. Feralny upadek zniweczył marzenia Niesamowita historia MVP finału Pucharu Polski. Przed rokiem była "po drugiej stronie"

Źródło artykułu: