- Nie posmakowaliśmy jego gry i wirtuozerii. Mieliśmy wielkie oczekiwania, on sam chciał pokazać się z bardzo dobrej strony. Widzieliśmy w jego oczach ogień i wielką determinację. Niestety takie jest życie... Nie da się wszystkiego przewidzieć - mówi nam Janusz Jasiński, właściciel zielonogórskiego klubu.
Piątek, 5 marca, kilka minut przed 18. Grek Nikos Pappas na samym początku meczu z Anwilem Włocławek (93:77) nieatakowany przez nikogo upada na parkiet. Koszykarz zwija się z bólu, mocno cierpi. Podbiegają do niego koledzy i Piotr Pigla, trener od przygotowania motorycznego. Po przeprowadzeniu badaniu palpacyjnym jest niemal pewny, że doszło do całkowitego uszkodzenia ścięgna Achillesa. Fatalna diagnoza potwierdza się także po szczegółowych badaniach w szpitalu.
W Enea Zastalu BC nadal nie dowierzają, są w szoku, że 30-latek, kreowany na następcę sprzedanego do CSKA Iffe Lundberga, właśnie zakończył sezon i nie pomoże już drużynie. Smutni są także w Grecji. Stamtąd przyszło mnóstwo wiadomości. Pappas jest bardzo szanowany przez kibiców Panathinaikosu (grał dla tego klubu przez 7 sezonów). Ci w mediach społecznościowych piszą: "Nikos, bądź silny, wracaj szybko". Odezwał się także grecki dziennikarz George Zakkas, z którym rozmawialiśmy po podpisaniu kontraktu przez Pappasa w Enea Zastalu BC. - Co za tragedia! A wszystko tak pięknie się zapowiadało... - taką wiadomość przysłał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: strzał, rykoszet i... przepiękny gol. Ale miał farta!
Co prawda Pappas wystąpił tylko w trzech meczach PLK, ale w tym czasie dał próbkę swoich nieprzeciętnych umiejętności. W jego poczynaniach było widać duży luz i pewność siebie. Grek dał się poznać jako facet, któremu gra sprawia wielką radość. To boiskowy cwaniak, który świetnie czyta grę, wie, jak wymusić faul i stanąć na linii rzutów wolnych. W debiucie egzekwował aż 10 osobistych (trafił 9). Może nie imponował dynamiką i szybkością, ale mądrością i sprytem już tak. Popisywał się nawet... podaniami między nogami.
Jego spryt i wirtuozeria przypadła do gustu także innym koszykarzom z PLK. Dzień po meczu z Anwilem zadzwonił do mnie jeden z nich z pytaniem o Pappasa. "To tak poważna kontuzja? - zapytał. "Tak, nie zagra już" - odpowiedziałem. "Wielka szkoda, chciałem go zobaczyć na żywo. To byłaby wielka frajda" - powiedział.
Niestety. Życie napisało swój scenariusz. Bardzo przykry dla samego Pappasa i Enea Zastalu BC, który stracił następcę Lundberga, kogoś, kto miał być ważną postacią w fazie play-off. W Zielonej Górze - w momencie podpisywania umowy - zdawali sobie sprawę, że Grek będzie potrzebował czasu na dojście do formy po kilkumiesięcznej przerwie od występów na parkiecie. To już nie ma jednak znaczenia. Teraz tematem numer jeden jest zabieg zerwanego ścięgna Achillesa. Do rozstrzygnięcia pozostaje także kwestia uregulowania kontraktu Greka. On sam - w wywiadzie, który publikujemy poniżej - stwierdził, że Enea Zastal BC przekonał go niezłymi pieniędzmi. Gdzie zabieg? Kiedy? Kto go zrobi? Jak rozstrzygnąć umowę? Pytań sporo.
Nam po meczu z Asseco Arką udało się porozmawiać z 30-letnim Grekiem, który z Panathinaikosem zdobył aż dziesięć tytułów. Wywiad mieliśmy planowo publikować w sobotę, ale z wiadomych względów odłożyliśmy to w czasie. Pappas mówił nam o wyborze klubu, innych propozycjach, rozmowach z Żanem Tabakiem, Panathinaikosie, przyszłości i podejściu do koszykówki.
Dlaczego Nikos Pappas, zawodnik z wielkim CV, nie grał w tym sezonie przez kilka miesięcy? Podpisał pan kontrakt dopiero pod koniec lutego. Późno!
Wiele osób mnie o to pyta, więc to dobre miejsce, by o tym powiedzieć oficjalnie. Miałem pewne problemy natury osobistej, które nie pozwalały opuścić mi Grecji. Musiałem być na miejscu w Atenach, mimo że otrzymywałem naprawdę bardzo ciekawe oferty z Hiszpanii czy Turcji. Dziękuję tym klubom za propozycje i za zainteresowanie, ale tak jak mówię: nie mogłem opuścić Aten.
Dlaczego w takim razie Enea Zastal BC?
Kiedy moja sytuacja osobista się zmieniła i wszedłem na rynek, zadzwonił do mnie trener Żan Tabak. Nie ukrywam, że podobało mi się to, w jaki sposób ze mną rozmawiał. Wszystko mi dokładnie wyjaśnił i wytłumaczył, że po sprzedaży Iffe Lundberga do Rosji ma ogromną wyrwę w składzie i potrzebuje w to miejsce zawodnika doświadczonego, by skończyć ten sezon tak jak go rozpoczął, czyli z wielkim impetem. Zastal Enea BC notuje świetne wyniki w PLK i w lidze VTB i uznałem, że będzie to dla mnie dobre miejsce do gry. Zaakceptowałem propozycję i tak znalazłem się w Zielonej Górze.
Finanse? Enea Zastal BC przekonał też pieniędzmi?
Klub zaoferował mi dobry kontrakt pod względem finansowym na cztery miesiące. To był oczywiście jeden z powodów przyjścia do Zielonej Góry, ale nie najważniejszy, bo miałem lepsze oferty pod tym względem z innych miejsc w Europie. VTB to było nowe miejsce do pokazania się dla mnie. Zależało mi na tym.
Co z formą? Długo pan nie grał... Tylko trenował w Grecji.
Będę gotowy na play-off w PLK i w VTB. Mecze w fazie zasadniczej będę traktował jako przygotowanie do najważniejszej części sezonu. Muszę ci powiedzieć, że pierwsze wrażenia były znakomite. Podobała mi się drużyna, zawodnicy byli z dużym charakterem, tacy, którzy zostawią serce na boisku, by odnieść zwycięstwo. Zaimponowali mi. To widziałem na twarzy zawodników po wygranej z Chimkami. Oni po meczu oczywiście cieszyli się ze zwycięstwa, ale nie traktowali tego w kategorii cudu, ale czegoś, co są w stanie robić. To wiele świadczy o ich charakterze.
Dlaczego w tym sezonie nie gra pan w Panathinaikosie? Co o tym zadecydowało?
Byłem gotowy podpisać kontrakt. Wszystko było dograne, umowa leżała na stole. Nagle zmienił się prezes klubu, pojawili się nowi ludzie i sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Zmieniła się koncepcja, w której nie było dla mnie miejsca. Czy się tym zmartwiłem i wkurzyłem? Nie, bo taka jest koszykówka. To jest biznes. Nadal jestem kibicem Panathinaikosu. Cieszę się, gdy wygrywają, a smucę, gdy przegrywają. Mam dziesięć tytułów z Panathinaikosem. Każdy z nich był wyjątkowy. Może pewnego dnia wrócę?
W jakiej roli? Jako zawodnik?
Tego nikt nie wie. Może jako trener?
Koszykówka jest dla pana...?
Zawodem, czymś, gdzie mogę zarobić pieniądze dla mojej rodziny, ale też nie jest czymś, co traktuję priorytetowo. Od kilku lat przygotowuję się do innej roli, którą będę pełnił w dalszej części mojego życia.
Mam za sobą dwie poważne kontuzje. Moje kolana były mocno zniszczone. Miałem poważne rozterki, co robić ze swoją karierą, czy ją kontynuować, czy ją zakończyć. I trudno powiedzieć, co się wydarzy i jak potoczy się życie. Jeśli zakończę karierę pewnego dnia, jutro bądź pojutrze, to nie będę chodził wściekły i tego rozpamiętywał. Jestem na to przygotowany. Życie leci dalej.
A do Zielonej Góry przyjechał pan bo...?
Nie przyjechałem do Polski by robić wielką karierę, uznałem, że to będzie najlepsze miejsce do gry. Enea BC dał mi szansę wygrywać kolejne tytuły. To mnie kręci. Nie kręci mnie gra w zespołach, które nie są w stanie wygrywać. Dlatego nie poszedłem do Hiszpanii czy Turcji. Teraz jestem w Zielonej Górze, ale być może w następnym sezonie podpiszę w III lidze w Grecji? A może zakończę karierę? Kto to wie...?
Zobacz także:
Marcel Ponitka: Trudno było odejść z Zastalu. Rosjanie mnie zaskoczyli [WYWIAD]
Czy Anwil poddał sezon? Dlaczego odeszli Clarke i Sulima? Trener Frasunkiewicz odkrywa karty
Rafał Juć, skaut NBA: W PLK potrzeba dyrektorów sportowych [WYWIAD]
Hit transferowy w PLK. Grecki dziennikarz mówi o Pappasie w Zastalu. "Stać go na wielkie rzuty"