LeBron James i Anthony Davis mówią o Kobem Bryancie. "Legendy nigdy nie umierają"

Getty Images / Kim Klement-Pool / Na zdjęciu: Anthony Davis (z lewej) i LeBron James
Getty Images / Kim Klement-Pool / Na zdjęciu: Anthony Davis (z lewej) i LeBron James

- To do dziś sprawia ogromny ból. Cały czas nie mogę uwierzyć w to, co się stało - mówią LeBron James i Anthony Davis z Los Angeles Lakers o wydarzeniach sprzed roku.

26 stycznia 2020 roku był dniem, który wstrząsnął światem. Kobe Bryant, jego 13-letnia córka Gianna Bryant i siedem innych osób zginęło w katastrofie śmigłowca Sikorsky S-76. Maszyna rozbiła się w pobliżu miasteczka Calabasas, około 65 kilometrów na północny zachód od centrum Los Angeles. Mija rok od tego tragicznego wydarzenia.

"Cały czas mam z tym problem"

- Zbliżamy się do rocznicy jego śmierci i kiedy uświadamiamy sobie, że nie ma go z nami, to naprawdę boli. Wiem, że wciąż mam z tym problem, po prostu cały czas nie mogę w to uwierzyć - powiedział niedawno po jednym z meczów trwającego sezonu skrzydłowy Los Angeles Lakers, Anthony Davis.

- Staram się nie wracać do tego myślami, bo wtedy w mojej głowie jest po prostu zbyt mrocznie. To nie tylko trudne dla mnie, ale dla całej naszej organizacji i wszystkich, którzy są w to zaangażowani emocjonalnie - mówił LeBron James, który był przyjacielem Bryanta. - Jest takie powiedzenie, że czas leczy rany. To, co się stało, było druzgoczące i tragiczne, tylko czas może cokolwiek zdziałać. Ale to wszystko trwa. Każdy przeżywa żałobę na swój sposób - dodawał lider "Jeziorowców".

ZOBACZ WIDEO: Branża fitness nie ma wyjścia. "Pomoc od rządu praktycznie nie istnieje"

"Mamba na trzy!"

Kobe Bryant reprezentował barwy klubu z Kalifornii od 1996 do 2016 roku. Był to jego jedyny klub w NBA. Już na zawsze będzie kojarzony z Los Angeles Lakers, a na tym, żeby tak było, zależy też zawodnikom, aktualnie reprezentującym tę drużynę. - Chcemy, aby cały czas był częścią naszej organizacji - mówił Davis, który podkreślił także, że do dziś ich okrzykiem jest "Mamba na trzy!". Bryant cały czas scala Lakers.

Niektórym trudno chociażby mówić o Kobem Bryancie. Marc Gasol, brat Pau Gasola, który zdobył z Bryantem dwa mistrzostwa NBA, odmówił odpowiedzi na pytanie dziennikarza dotyczące "Black Mamby". - Nie czuję się komfortowo, mówiąc o tym - zaczął przygnębiony Hiszpan. - Przepraszam, ale od czasu tej tragedii tak naprawdę nigdy o tym nie rozmawiałem i teraz też nie jestem w stanie - dodawał środkowy Lakers.

Wszyscy mówią o "Mentalności Mamby"

Bryant miał miliony fanów na całym świecie. To, na jak wielu ludzi oddziaływał, szokuje. – Wiedziałem, że był bardzo znany, ale nie zdawałem sobie sprawy, że aż tak. Odcisnął piętno na życiu wielu osób. Począwszy od piłkarzy, poprzez futbolistów, kończąc na zwykłych ludziach. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, ile osób się na nim wzorowało. Wszyscy mówią o "Mentalności Mamby" – mówił Davis, jeden z najlepszych podkoszowych w lidze.

Lakers z Jamesem i Davisem w składzie wspięli się na wyżyny i zdobyli mistrzostwo w sezonie 2019/2020. Zadedykowali je Bryantowi. - To był nasz cel od samego początku, kiedy tylko dowidzieliśmy się o wypadku. Chcieliśmy to zrobić dla niego i jego rodziny - zakończył 27-latek z Chicago.

"Legendy nigdy nie umierają"

Kobe Bryant zdobył pięć mistrzostw NBA. Zapracował na miano jednego z najwybitniejszych koszykarzy w historii tej dyscypliny. – Wielu ludzi odchodzi z tego świata, ale legendy nigdy nie umierają. Żyją wiecznie i to tyczy się właśnie jego - dodał LeBron James.

Czytaj także:
Co za wyczyn w NBA! Jaylen Brown rzucił 33 punkty w 19 minut 
Fenomenalny sezon Polaka. Jest w walce o tytuł MVP 

Źródło artykułu: