- Nie wiem czy słyszeliście taki plusk dużego kamienia wpadającego do Wisły. To spadł on właśnie z mojego serca - rzucił po meczu trener Jarosław Zawadka. I trudno mu się dziwić.
W Toruniu faktycznie wszyscy w końcu mogli odetchnąć z ulgą - Twarde Pierniki sezon zaczęły od pięciu kolejnych porażek. Presja rosła z każdym kolejnym meczem.
- Dla mnie to nie był łatwy okres. Debiutuję jako pierwszy trener w ekstraklasie. Trzeba się cieszyć z tego, co się stało. Nie tylko ja, ale i cały zespół odczuł ulgę - dodał.
ZOBACZ WIDEO: MMA. Jan Błachowicz chce nacieszyć się mistrzowskim pasem. "To cały czas do mnie nie dociera"
Pojedynek w toruńskiej Arenie był niesamowity o czym świadczyć może aż 214 zdobytych punktów, ale i przebieg spotkania był ekscytujący. Enea Astoria Bydgoszcz zaczęła niesamowicie - na początku drugiej kwarty prowadziła nawet 40:20. - Szczerze? Nawet nie wiedziałem, że było aż 20 punktów straty - komentuje Zawadka.
Goście zaczęli na fantastycznej skuteczności - niemal każdy rzut leciał prosto do kosza. - Powiedzieliśmy sobie po pierwszej kwarcie, że taka kwarta jaką miała Astoria, gdzie trafili wszystkie siedem rzutów za trzy punkty, nie zdarza się zawsze i to nie będzie trwało cały mecz. Wiedzieliśmy, że grając rozsądnie i szukając naszych przewag jesteśmy w stanie wrócić - dodał.
I tak też się stało. Twarde Pierniki pokazały jakość, zaczęły wracać i jeszcze przed przerwą zdołały odrobić niemal wszystkie straty. Na finiszu z kolei to Polski Cukier miał więcej jakości, a goście oddali wszystko w ręce znakomitego Corey'a Sandersa (35 punktów i 10 asyst). Wygrała opcja toruńska. 60 procent skuteczności rzutów z gry i 32 asysty muszą cieszyć niemniej niż wygrana. - Ta liczba asyst o czymś świadczy. Coś zaczęło funkcjonować. Daleko jeszcze jednak do tego, co możemy grać - mówi szkoleniowiec Polskiego Cukru.
- Nadal wszyscy się poznajemy i cały czas powtarzam, że jesteśmy na etapie początkowym. To widać, bo na wejściu w mecz znów popełniliśmy dużo strat i nie graliśmy tak, jak chcieliśmy. Potem długimi okresami pokazaliśmy jednak fajną koszykówkę - zakończył.
Zobacz także:
Tąpnięcie we Włocławku - Dejan Mihevc nie jest już trenerem Anwilu!
Rolands Freimanis: Szukałem klubu, w którym będę wygrywał tytuły. I taki znalazłem