EBL. Pożegnanie Wiśni, przełamanie Twardych Pierników. Wielkie emocje w derbach z Enea Astorią

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / ROSE/ Polski Cukier Toruń / Na zdjęciu: zespół Polski Cukier Toruń
Materiały prasowe / ROSE/ Polski Cukier Toruń / Na zdjęciu: zespół Polski Cukier Toruń
zdjęcie autora artykułu

Kapitalne emocje, zwroty akcji oraz rewelacyjna dyspozycja w ataku obu zespołów - tak wyglądały pierwsze w sezonie derby Pomorza i Kujaw. Polski Cukier Toruń, choć mecz z Enea Astorią Bydgoszcz rozpoczął katastrofalnie, ostatecznie wygrał 112:102.

Po pierwszej kwarcie meczu w Arenie Toruń wydawało się, że jest po zawodach. Jednak to, co stało się później, było niebywałe. Twarde Pierniki wróciły z dalekiej podróży i w trzeciej kwarcie prowadziły już nawet 12-oma punktami. To nie złamało przyjezdnych, którzy w ostatniej części pojedynku zdołali odzyskać prowadzenie, ale kosztowało ich ono tyle sił, że finalnie nie wywieźli dwóch punktów z grodu Kopernika. Tym samym pierwsze w sezonie zwycięstwo torunian stało się faktem.

Spotkanie rozpoczęło się od bardzo wzruszającego momentu, bowiem na parkiecie Areny Toruń pojawił się Łukasz Wiśniewski, który krótko przed sezonem 2020/21 zdecydował się odwiesić buty na kołku. Byłemu kapitanowi Twardych Pierników za wieloletnią grę w drużynie dziękowali między innymi prezydent miasta Michał Zaleski, a także obecny prezes klubu Piotr Barański.

Sam początek pojedynku to już z kolei rewelacyjna gra przyjezdnych, którzy wyszli niesamowicie zmobilizowani i agresywni. Efekt tego był taki, że po ośmiu minutach podopieczni Artura Gronka prowadzili w Toruniu już 32:14! Ostatecznie, po pierwszej kwarcie na tablicy wyników było 20:37, a co warte podkreślenia, goście nie pomylili się ani razu przy próbie rzutu trzypunktowego, trafiając aż siedmiokrotnie za trzy!

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie naśladujcie ich! Jeden błąd i tragedia gotowa

Co jednak - teoretycznie - łatwo przyszło, również łatwo poszło, bowiem słabi w pierwszej kwarcie gospodarze złapali właściwy rytm i zniwelowali sporą część strat. Główna w tym zasługa Bartosza Diduszko, który wziął na siebie ciężar gry Polskiego Cukru. W krótkim odstępie czasu popełnił on jednak dwa przewinienia i trener Jarosław Zawadka zdjął go z parkietu, nie chcąc ryzykować kolejnym faulem tego gracza.

To jednak nie przeszkodziło miejscowym gonić rywali, bowiem właśnie wtedy swoją wartość pokazali Aaron Cel i bardzo mocno krytykowany po meczu w Radomiu Donovan Jackson. Obaj trafiali niesamowicie ważne rzuty (Amerykanin miał dodatkowo do przerwy aż osiem asyst) i to głównie za ich sprawą torunianie po dwóch kwartach tracili do Enea Astorii zaledwie cztery "oczka".

Po zmianie stron do punktującego Cela dołączył Damian Kulig, który dzielił i rządził po obu stronach parkietu. W obronie był zaporą nie do przejścia, z kolei w ataku trafiał raz po raz, dzięki czemu po 25 minutach starcia jego ekipa prowadziła 71:64, co zmusiło Artura Gronka do wzięcia czasu. Na niewiele się on jednak zdał, bowiem gospodarze byli już w wyraźnym gazie i praktycznie z każdą kolejną akcją powiększali swoją przewagę. Trzecią kwartę celną trójką zakończył jednak Tomislav Gabrić. I to był wyraźny impuls dla bydgoszczan.

Choć po trzydziestu minutach przegrywali oni 81:88, w ostatniej części zdołali wrócić do gry dzięki niesamowitym popisom strzeleckim Coreya Sandersa. Rozgrywający czarno-czerwonych raz po raz trafiał swoje rzuty i bez znaczenia było dla niego to, którego z rywali miał naprzeciwko. Na 3,5 minuty przed końcem ponownie znać o sobie Polskiemu Cukrowi dał jednak Gabrić, po którego kolejnej celnej trójce goście prowadzili 100:98.

Oddech torunianom dały jednak celne rzuty wolne Obie Trottera oraz niezawodnego Damiana Kuliga. Chwilę później z dystansu ponownie celnie przymierzyli Cel i Jackson i Arena Toruń ekslodowała - było już po meczu. W tym momencie Polski Cukier prowadził bowiem 109:102 i tak wypracowanej przewagi zawodnicy Jarosława Zawadki nie wypuścili już z rąk.

Polski Cukier Toruń - Enea Astoria Bydgoszcz 112:102 (20:37, 31:18, 37:26, 24:21) Polski Cukier:

Aaron Cel 24, Damian Kulig 24, Donovan Jackson 20 (12 as.), Bartosz Diduszko 15, Obie Trotter 12, Keyshawn Woods 12, Carlton Bragg Jr 5, Aleksander Perka 0, Michał Samsonowicz 0, Marcin Wieluński 0. Enea Astoria: Corey Sanders 35 (10 as.), Tomislav Gabrić 16, Michał Chyliński 11, Paulius Dambrauskas 11, Michał Krasuski 11, Marcus Loncar 7, Jakub Nizioł, Łukasz Frąckiewicz 5, Michał Aleksandrowicz 0, Marcin Nowakowski 0.

# Drużyna M Z P + - Pkt
1 Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 302732853235757
2 Legia Warszawa 302192540230651
3 Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 3020102547238450
4 WKS Śląsk Wrocław 3020102513237750
5 Trefl Sopot 3019112531237949
6 Polski Cukier Start Lublin 3017132433241447
7 King Szczecin 3017132354241547
8 PGE Spójnia Stargard 3016142505247246
9 MKS Dąbrowa Górnicza 3014162470253944
10 Arriva Polski Cukier Toruń 3012182579262342
11 Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 3012182572267742
12 Tauron GTK Gliwice 3011192455255041
13 Anwil Włocławek 3010202481258040
14 HydroTruck Radom 3010202333248540
15 Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 308222233258438
16 SKS Starogard Gdański 306242558281536

Zobacz także: Rolands Freimanis: Szukałem klubu, w którym będę wygrywał tytuły. I taki znalazłem Niezły HydroTruck nie wystarczył, Pszczółka Start wywiozła triumf z Radomia King idzie twardo po swoje! Anwil na tapecie, sam Almeida to za mało Stelmet wygrał na pożegnanie... Stelmetu S.A. - Geoffrey Groselle rządził i dzielił

Źródło artykułu: