W NBA doszło do bojkotu i rozgrywki najlepszej koszykarskiej ligi świata mogą zostać niedokończone. Milwaukee Bucks jako pierwsi odmówili wyjścia na parkiet w piątym spotkaniu rywalizacji w fazie play-off z Orlando Magic. W ich ślad poszły kolejne drużyny (więcej szczegółów TUTAJ).
Były koszykarz NBA Marcin Gortat popiera bojkot, który jest odpowiedzią na wydarzenia w Wisconsin, gdzie policja siedmiokrotnie postrzeliła 29-letniego Afroamerykanina, Jacoba Blake'a.
- Oczywiście ich rozumiem, wspieram i jestem po tej samej stronie. Nie może być takiej sytuacji, jaka obecnie spotyka Afroamerykanów w Stanach. Zresztą nie tylko ich - przyznał Gortat w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
36-letni Gortat podkreślił, że jest to dobry moment, żeby zareagować. - Jest to idealna chwila, bo ten sezon jest kompletnie rozbity, inny. Można eksperymentować z różnego rodzaju rozwiązaniami, ale to też odpowiedni moment, by stanąć jako jedność, jak rodzina i zaprotestować - dodał.
Były gracz m.in. Orlando Magic i Washington Wizards obawia się jednak, że protest koszykarzy, którzy w ten sposób wspierają też międzynarodowy ruch Black Lives Matter, nie wpłynie znacząco na zmianę zachowania policji. Jak zdradził, podczas pobytu w USA dwukrotnie był wyciągany z samochodu przez policjantów i nie było to przyjemne doświadczenie.
Zobacz:
Wielkie zamieszanie w NBA! Lakers i Clippers chcą nawet zakończyć sezon!
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie