To było prawdziwe spotkanie na szczycie NBA. Dwie drużyny z bilansami 24-4, a naprzeciwko siebie kandydaci do tytułu MVP: Giannis Antetokounmpo - LeBron James, Anthony Davis. Milwaukee Bucks po raz pierwszy mierzyli się z Los Angeles Lakers. Podopieczni Mike'a Budenholzera pokazali wszystko, co najlepsze w ich koszykówce i na oczach milionów widzów z całego świata pokonali rywali z Hollywood 111:104.
Olbrzymie zainteresowanie, które towarzyszyło czwartkowemu spotkaniu w hali Fiserv Forum dało się wyczuć. Ceny biletów dzień przed meczem zaczynały się od kwoty 100 dolarów. Obiekt Bucks i tak wypełnił się po brzegi. Antetokounmpo podkreślał, że LeBron był dla niego jedną z największych inspiracji podczas rozpoczynania kariery. [color=#000000]- To niesamowite oglądać go w takiej formie. Ale to LeBron James, on jest inny. Jest kosmitą - komplementował trzykrotnego mistrza NBA Grek.
[/color]Ale kiedy przyszło im zmierzyć się na parkiecie, Giannis pokazał, czego się nauczył i na jak wysoki poziom się wzniósł. 24-latek był świetny. W 32 minuty, które spędzłł na parkiecie zdobył 34 punkty, 11 zbiórek i siedem asyst. Aktualny MVP trafił 11 na 19 oddanych rzutów z pola, w tym rekordowe w karierze pięć na osiem prób zza łuku.
ZOBACZ WIDEO MŚ w koszykówce. Polacy zagrali świetny turniej! Czas na igrzyska olimpijskie? "To będzie piekielnie trudne zadanie"
Drużyna z Wisconsin szybko zaczęła dominować, już pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 23:17. Bucks podkręcili obroty w drugiej odsłonie, bo ta zaczęła się od serii 20-7 w ich wykonaniu. Ostatecznie Milwaukee schodzili do szatni z 19-punktowym prowadzeniem (64:45), podczas gdy James i Davis wykorzystali wspólnie tylko 6 na 20 oddanych rzutów.
Lakers starali się wrócić do meczu po zmianie stron, trzecia kwarta padła ich łupem w stosunku 35:24 i udało im się zniwelować straty do ośmiu "oczek" (81:89). Ale wtedy Bucks błyskawicznie odpowiedzieli zrywem 14-5 i po trafieniu Khrisa Middletona za trzy zrobiło się 103:88. Gospodarze pilnowali wyniku w ostatnich minutach i finalnie pokonali "Jeziorowców" 111:104, odnosząc 25. zwycięstwo w sezonie.
- Nie byłem pierwszym numerem w drafcie, jak AD i jak LeBron. Nie powinno mnie tu być. Nie powinienem mierzyć się z tymi dwoma bestiami. Jestem więc bardzo szczęśliwy, że dane mi było znaleźć się w tym mejscu i myślę, że cały czas kontynuuje swój proces. Zawsze staram się być jeszcze lepszym i robić lepsze rzeczy dla mojej drużyny, to sprawia mi radość - mówił po meczu bohater Bucks, Giannis Antetokounmpo.
Eric Bledsoe pauzuje ze względu na kontuzję, ale George Hill świetnie go zastąpił. Rezerwowy rozgrywający "Kozłów" miał 21 punktów. Dla Lakers 36 "oczek", 10 zbiórek, pięć asyst oraz trzy bloki wywalczył Anthony Davis. LeBron James zapisał przy swoim nazwisku 21 punktów, 12 zebranych piłek i 11 kluczowych podań. Lakers ponieśli drugą porażkę z rzędu.
San Antonio Spurs w ważnym dla siebie meczu stanęli na wysokości zadania i pokonali nieobliczanych Brooklyn Nets. Spencer Dinwiddie rzucił co prawda aż 41 punktów (nowy indywidualny rekord), ale drużyna z Teksasu triumfowała 118:105 po świetnej postawie w drugiej połowie.
Patty Mills rzucił 27 "oczek" z ławki rezerwowych, Australijczyk zaaplikował rywalom siedem celnych rzutów za trzy. LaMarcus Aldridge dodał 20 punktów i 10 zbiórek, a słabszy występ DeMara DeRozana szczęśliwie dla Spurs nie okazał się brzemienny w skutkach. Były reprezentant Toronto Raptors wykorzystał 4 na 14 oddanych prób i popełnił cztery na 11 strat zespołu. Lider Nets, Kyrie Irving opuścił siedemnaste spotkanie z rzędu.
Wyniki:
Atlanta Hawks - Utah Jazz 106:111 (30:28, 26:24, 28:31, 22:28)
(Young 30, Parker 23, Huerter 17 - Mitchell 30, Gobert 20, Bogdanovic 19)
Milwaukee Bucks - Los Angeles Lakers 111:104 (23:17, 42:29, 24:35, 22:23)
(Antetokounmpo 34, Hill 21, Middleton 15 - Davis 36, James 21, Green 21, Caldwell-Pope 18)
San Antonio Spurs - Brooklyn Nets 118:105 (27:33, 23:23, 33:25, 35:24)
(Mills 27, Aldridge 20, Murray 13, White 13 - Dinwiddie 41, Allen 19, Temple 10)
Los Angeles Clippers - Houston Rockets 117:122 (28:27, 41:27, 18:36, 30:32)
(George 34, Leonard 25, Harrell 19 - Westbrook 40, Harden 28, Capela 16)
Czytaj także: Kolejny zawód w stolicy. Śląsk Wrocław rozbił fatalną Legię Warszawa
Czytaj także: 76ers przełamani u siebie. Miami Heat jako pierwsi zwyciężyli w Filadelfii!