NBA. 76ers przełamani u siebie. Miami Heat jako pierwsi zwyciężyli w Filadelfii!

Getty Images / Mitchell Leff / Na zdjęciu od lewej: Jimmy Butler z Miami Heat i koszykarze 76ers
Getty Images / Mitchell Leff / Na zdjęciu od lewej: Jimmy Butler z Miami Heat i koszykarze 76ers

Philadelphia 76ers przed meczem z Miami Heat zwyciężyła wszystkie 14 spotkań na własnym parkiecie. Goście z Florydy przerwali to pasmo sukcesów i po zaciętym meczu triumfowali w ich hali 108:104.

Philadelphia 76ers nie zwykła przegrywać u siebie. A w zasadzie dotychczas ani razu nie było takiej sytuacji, bo drużyna Bretta Browna wygrała w hali Wells Fargo Center wszystkie 14 meczów. Wszystko kiedyś się kończy, a świetna seria "Szóstek" została przerwana przez drużynę Miami Heat. Gospodarze walczyli do ostatnich sekund, aby zachować status niepokonanych przed własnymi kibicami.

Drużyna z Florydy, żądna rewanżu za porażkę 86:113 w ich pierwszym bezpośrednim meczu, prowadziła tym razem nawet 99:83 na niespełna siedem minut przed końcem. Wtedy 76ers rzucili się do ataku i odpowiedzieli zrywem 14-2. Josh Richardson i Tobias Harris trafili w sumie trzy rzuty zza łuku z rzędu i zrobiło się tylko 101:97.

Skrzydłowy Miami, Derrick Jones Jr. celnym trafieniem za trzy uspokoił drużynę Heat (104:97), ale tylko na chwilę, bo po następnym skutecznym rzucie zza łuku Harrisa 76ers mieli tylko dwa "oczka" straty (104:102). Pierwszoroczniak Kendrick Nunn był faulowany 13 sekund przed końcem spotkania i pomylił się dwukrotnie z linii, co zapewne przyprawiło fanów drużyny z Florydy o potężny skok ciśnienia.

ZOBACZ WIDEO MŚ w koszykówce. Polacy zagrali świetny turniej! Czas na igrzyska olimpijskie? "To będzie piekielnie trudne zadanie"

Gospodarze mieli piłkę i sporo czasu, aby chociażby doprowadzić do dogrywki. Ben Simmons był jednak dobrze kryty przez podrażnionego wcześniejszym niepowodzeniem Nunna, zrezygnował z próby wejścia pod kosz i zdecydował się oddać piłkę na obwód. Tam Al Horford zaryzykował i oddał rzut za trzy. Szczęśliwie dla Heat, Dominikańczyk spudłował. Edrice Adebayo był faulowany i dwoma celnymi wolnymi ustalił wynik meczu na 108:104.

Kendrick Nunn zdobył w całym meczu 26 punktów, a Bam Adebayo miał 23 "oczka" i dziewięć zbiórek. Gwiazda Heat, Jimmy Butler oddał zaledwie 11 rzutów, z których trafił pięć. Ale i tak rzucił istotne 14 punktów i zanotował pięć asyst. Skrzydłowy mówił po meczu, że to nie drużyna jednego lidera, a ich sukcesy są efektem wysiłku wszystkich zawodników.

- Kto jest naszą gwiazdą? Bam? Dobrze, może tak być. Każdego dnia się na to zgodzę, żeby traktować Bama jako naszą gwiazdę. Nie martwię się o to, co ktoś mówi. My jesteśmy zadowoleni z tego, kim jesteśmy - komentował Jimmy Butler, który w przeszłości reprezentował też barwy 76ers.

Dla "Szóstek" 22 punkty oraz 19 zbiórek wywalczył Joel Embiid, 20 "oczek" uzbierał Tobiasa Harris, a Ben Simmons i Josh Richardson rzucili rywalom po 17 punktów, ale mimo wszystko to nie wystarczyło. To dla Heat 20. zwycięstwo w sezonie, a dla 76ers dziewiąta porażka.

Oklahoma City Thunder w środowym spotkaniu traciła do Memphis Grizzlies nawet 24 punkty. Wydawało się, że taka zaliczka pozwoli podopiecznym Taylora Jenkinsa odnieść łatwy triumf. Jednak "Grzmot" znów udowodnił, że jest zespołem z dużym charakterem i przy okazji zaimponował swoim kibicom.

Gospodarze nie zdobyli punktu przez pierwsze trzy minuty po zmianie stron, a Grizzlies doprowadzili wówczas do wyniku 80:59. Drużyna z Memphis prowadziła w tym meczu nawet 89:54. Ale wszystko zaczęło się zmieniać, Thunder zaczęli dobrze bronić, co zmusiło rywali do oddawania trudnych i w większości przypadków niecelnych rzutów.

Thunder w ostatnie dziewięć sekund trzeciej kwarty zdobyli sześć punktów z rzędu, bo po trafieniu Abdela Nadera Dennis Schroder przechwycił piłkę, a Shai Gilgeous-Alexander trafił zza łuku. Już wtedy zaliczka Grizzlies stopniała do tylko ośmiu "oczek" (100:92).

Ostatnia kwarta należała do "Grzmotu" - czwarta odsłona zakończyła się rezultatem 33:22. Chris Paul dał im prowadzenie 122:120 w końcówce spotkania, a finalnie spotkanie zakończyło się wynikiem 126:122 i wielki pościg został uwieczniony cennym sukcesem. Wspominany Schroder zdobył 31 punktów, a Gilgeous-Alexander i Danilo Gallinari po 20. Thunder triumfowali 13. raz w sezonie.

Brandon Ingram rzucił 34 punkty, a jego New Orleans Pelicans w końcu wyrwali się z marazmu. Drużyna z Luizjany pokonała Minnesotę Timberwolves 107:99 i przerwała najgorsze w historii klubu pasmo 13. porażek. Podopieczni Ryana Saundersa natomiast znów rozczarowali własnych kibiców. U siebie w Minneapolis Timberwovles zwyciężyli dotychczas zaledwie 3 na 13 meczów. Tym razem istotny okazał się brak Karla-Anthony'ego Townsa, który pauzował ze względu na skręcenie kostki.

Boston Celtics podnieśli się po dwóch porażkach z rzędu. Celtowie pokonali Dallas Mavericks 109:103, u których nie wystąpił kontuzjowany Luka Doncić. Kemba Walker dominował, o czym świadczy jego zdobycz punktowa. 29-latek rzucił 32 punkty, trafiając przy tym 5 na 10 oddanych rzutów za trzy. Jaylen Brown dodał do dorobku zespołu 26 "oczek".

Czytaj także: Wielki finisz Anwilu! Mistrzowie Polski pokonali San Pablo Burgos
Czytaj także: Arka Gdynia bez awansu. Porażka w Stambule na pożegnanie

Wyniki:

Cleveland Cavaliers - Charlotte Hornets 100:98 (29:21, 24:20, 23:24, 24:34)
(Sexton 23, Osman 18, Love 16 - Rozier 35, Zeller 15, Williams 10)

Detroit Pistons - Toronto Raptors 99:112 (29:30, 35:40, 15:26, 20:16)
(Drummond 22, Rose 16, Griffin 15 - Siakam 26, Ibaka 25, Lowry 20)

Washington Wizards - Chicago Bulls 109:110 po dogrywce (27:23, 31:29, 27:21, 13:25, 11:12)
(Bertans 26, Beal 22, Thomas 16 - Markkanen 31, LaVine 24, Satoransky 17)

Philadelphia 76ers - Miami Heat 104:108 (29:19, 19:37, 26:26, 30:26)
(Embiid 22, Harris 20, Simmons 17, Richardson 17 - Nunn 26, Adebayo 23, Robinson 15)

Minnesota Timberwolves - New Orleans Pelicans 99:107 (25:32, 25:31, 22:24, 27:20)
(Wiggins 27, Covington 15, Dieng 13 - Ingram 34, Holiday 18, Redick 12)

Oklahoma City Thunder - Memphis Grizzlies 126:122 (27:32, 32:36, 34:32, 33:22)
(Schroder 31, Gallinari 20, Gilgeous-Alexander 20, Paul 18 - Clarke 27, Valanciunas 24, Morant 22)

Denver Nuggets - Orlando Magic 113:104 (27:32, 18:28, 39:16, 29:28)
(Murray 33, Jokic 18, Millsap 15 - Vucevic 20, Augustin 18, Fournier 13)

Dallas Mavericks - Boston Celtics 103:109 (29:29, 26:21, 18:26, 30:33)
(Porzingis 23, Curry 20, Hardaway Jr. 13 - Walker 32, Brown 26, Tatum 24)

Portland Trail Blazers - Golden State Warriors 122:112 (40:29, 27:37, 30:26, 25:20)
(Lillard 31, McCollum 30, Anthony 17 - Russell 26, Robinson 17, Burks 16)

Źródło artykułu: