EBL. Karol Gruszecki: Na zawsze pozostanie niedosyt

PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Karol Gruszecki
PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Karol Gruszecki

- Wszyscy mocno nastawialiśmy się na zdobycie mistrzostwa Polski. W naszych głowach na zawsze pozostanie niedosyt - mówi Karol Gruszecki, któremu skończył się kontrakt z Polskim Cukrem. Koszykarzem mocno interesuje się Arka Gdynia.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Trzeci rok z rzędu jest pan uczestnikiem campów Marcina Gortata. To miła odskocznia po zakończonym sezonie?[/b]

Karol Gruszecki, koszykarz Polskiego Cukru Toruń, dwukrotny mistrz Polski: Jak najbardziej. W trakcie campów panuje doskonała atmosfera. Tworzy ją nie tylko Marcin Gortat, ale także ludzie z jego obsługi. Wszyscy są mili i uśmiechnięci.

Organizacja jest znakomita, wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Warunki dla trenerów są tak stworzone, że możemy zarówno potrenować, jak i odpocząć w dogodnych warunkach, bo Marcin dba o to, żeby hotele były na odpowiednio wysokim poziomie.

Zobacz także: Duży transfer w Energa Basket Lidze. Adam Hrycaniuk zmienia klub!

Jak Karol Gruszecki odnajduje się w roli trenera?

To całkowicie nowa rola, bo na co dzień na treningach skupiamy się na zupełnie innych elementach. Z takimi dziećmi nie pracuje się nad kwestiami taktycznymi, nie przygotowuje się ich do danego spotkania. To są bardziej gry i zabawy. Najważniejsza jest chęć zaszczepienia w nich miłości do koszykówki i sprawienia, by pozostały przy tym sporcie na dłużej. Uważam, że campy są idealną formą popularyzacji tego sportu.

Karol Gruszecki trenerem w przyszłości?

Mam ku temu predyspozycje, ale na pewno nie widzę siebie w roli trenera od grup młodzieżowych. To nie mój klimat, nie umiałbym się tam odnaleźć. Można mówić, że to dwie kompletnie odmienne dyscypliny. Chciałbym pozostać przy seniorskim baskecie.

ZOBACZ WIDEO Sulęcki - Andrade. Zobacz spotkanie face to face!

Nadal rozpamiętuje pan to, co stało się w przegranym finale z Anwilem Włocławek (3:4)?

Nie ukrywam, że chciałem o tym jak najszybciej zapomnieć, bo wszyscy mocno nastawialiśmy się na zdobycie mistrzostwa Polski.

Co poszło nie tak?

Anwil był znakomicie przygotowany pod względem taktycznym. Mimo że rozegraliśmy w tej serii aż siedem spotkań, to Anwil cały czas potrafił nas czymś zaskakiwać z meczu na mecz. Chodzi o rozwiązania taktyczne i umiejętne wykorzystanie danych zawodników. Rywale grali mądrze po obu stronach parkietu. Często było tak, że włocławianie wypracowywali sporą przewagę w pierwszej kwarcie i później musieliśmy ich gonić. Wariackimi rzutami czy akcjami doprowadzaliśmy do emocji, ale Anwil na samym finiszu okazał się lepszy, mimo że miał spore problemy z kontuzjami.

Sporo minut rywalizował pan z Ivanem Almeidą, który później otrzymał statuetkę MVP serii finałowej. Które elementy decydują o jego jakości koszykarskiej?

To jest zawodnik, który jest w stanie zrobić wszystko na boisku. Ma duże pole do popisu, bo lwia część akcji przechodzi przez jego ręce. On i Broussard grali dużo akcji izolacyjnych, szukali swoich przewag, czy to na obwodzie, czy to pod koszem. Do tego niemiłosiernie nas punktował Chase Simon. To było główne trio Anwilu Włocławek w tym finale.

Drugie miejsce, wygrany Superpuchar Polski - ten sezon to sukces czy jednak rozczarowanie?

Na pewno w naszych głowach na zawsze pozostanie niedosyt, ale... patrząc z perspektywy czasu śmiało można powiedzieć, że ten sezon był udany dla Polskiego Cukru. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że wiele zespołów aspirowało do gry o medale i play-off. Były drużyny, które myślały tylko o złocie, a im ta sztuka się nie udała. Było sporo niespodzianek. Uważam, że awans do finału był sukcesem.

Ostatnio podczas campu otrzymał pan pytanie z publiczności o pozostanie w Polskim Cukrze. Odpowiedział pan: "mam nadzieję, że tak". Jak będzie?

Nie potrafię podać jednej logicznej przyczyny, dla której koszykarz miałby odchodzić z Polskiego Cukru Toruń. To jest świetnie zorganizowany klub, który chce rywalizować na arenie międzynarodowej. Jest wypłacalny, co niestety nie jest normą w polskiej lidze. Do tego jest świetne zaplecze, warunki do treningów i hala. Nie ma na co narzekać.

Otrzymał pan ofertę przedłużenia kontraktu?

W tym momencie jest wstępne badanie. Klub spokojnie podchodzi do rozmów z zawodnikami, w tym także do mnie. Nie widać pośpiechu. Wiemy, że trwają poszukiwania trenera. Arka i Anwil mają tę przewagę, że już mogą budować składy, bo mają zakontraktowanych trenerów.

Cierpliwie pan czeka na rozwój wydarzeń czy wydzwania do agenta co kilka godzin?

Mam tyle roboty na campach, że nie mam nawet czasu o tym myśleć. Pewnie siedząc w domu bardziej bym się denerwował i rozważał wszystkie opcje (śmiech). Prawdę mówiąc - to ja nie lubię być zasypywany informacjami od agenta. Jestem z nim umówiony na konkrety. Czekam na rozwój wydarzeń.

Zobacz także: Marcin Gortat zdradza plany na przyszłość. Będzie film i książka

Źródło artykułu: