Finał EBL. Kamil Łączyński: Paliwa w baku nie zabraknie

Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Kamil Łączyński
Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Kamil Łączyński

- Ostatnia porażka boli, bo byliśmy o krok od prowadzenia 3:1 w serii finałowej. Nie ma co jednak za bardzo tego wspominać, bo przed nami kolejny mecz. Jesteśmy gotowi, paliwa na pewno nie zabraknie - mówi Kamil Łączyński, kapitan Anwilu Włocławek.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Nadal w waszych głowach tkwi czwartkowa porażka? Przegraliście rzutem praktycznie równo z syreną Aarona Cela, który celnie przymierzył z dalekiego dystansu.[/b]

Kamil Łączyński, kapitan Anwilu Włocławek: Taka porażka boli, bo pamięta się o tej ostatniej akcji. Na dodatek byliśmy o krok od prowadzenia 3:1 w serii finałowej. Jednak po szerszej analizie meczu mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że sami sobie jesteśmy winni, że doprowadziliśmy do tak nerwowej końcówki.

Zagraliście słabe zawody: dużo błędów, słaba skuteczność.

Zdecydowanie. To był jeden z najsłabszych meczów w fazie play-off. A może nawet najsłabszy. Popełniliśmy 20 strat, na dodatek rywale 14 razy zebrali piłkę na atakowanej tablicy. Zrobiliśmy dużo złych rzeczy.

Zobacz także: Finał EBL. Francuskie media pod wrażeniem rzutu Aarona Cela. "To było coś fantastycznego"

To był taki Anwil jak w sezonie zasadniczym. Wtedy to właśnie straty były waszą największą bolączką. Odezwały się stare demony?

Mam nadzieję, że odezwały się tylko na chwilę. Najgorzej, że te straty w naszym wykonaniu były kuriozalne. Nie do końca wynikały one z mocnej defensywy Polskiego Cukru. Wkradła się pewna nonszalancja. Za dużo było błędnych i niewłaściwych decyzji. Oddawaliśmy piłkę rywalom do rąk, a oni to skrzętnie wykorzystywali. Mieli ponad 20 punktów po naszych stratach. To zdecydowanie za dużo, jeśli chce się zwyciężać w finale.

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Piątek sugeruje Brzęczkowi zmianę ustawienia. "Mam nadzieję, że w końcu zagramy na dwóch napastników"

Trener Milicić miał dużo uwag?

Tak, ale to akurat normalne. Rzadko się bowiem zdarza, żeby trener nie ma uwag do naszej gry. Nie oszukujmy się: zagraliśmy fatalne zawody. Nie możemy się tak prezentować przed własną publicznością. Trener wymaga od nas większej koncentracji.

Paliwo w baku jeszcze jest?

Trochę jeszcze zostało. Akurat na tydzień grania. Tak wszystko zostało obliczone.

Gracie wąską rotacją.

To prawda, ale minuty są dobrze podzielone. Ja nie odczuwam aż tak bardzo tego zmęczenia, bo w każdym meczu gram około 20 minut. Uzupełniamy się z Aaronem Broussardem na pozycji rozgrywającego. Myślę, że ten zespół, który zachowa nieco więcej energii i utrzyma koncentrację, będzie miał większą szansę na złoto.
Dmuchacie i chuchacie na Szymona Szewczyka, jedynego środkowego w zespole?

Szymon to wielki chłop, który umie zadbać o siebie. Całą energię, którą w zeszłym roku nie mógł spożytkować, teraz z nawiązką sprzedaje.

Które elementy zadecydują o wyniku w meczu numer pięć?

Na pewno bardzo ważna będzie skuteczność. To może kluczowy element. Istotne będą także szanowanie piłki i kontrolowanie gry na tablicach. Torunianie jak już zbierają w ataku, to potrafią to zamienić na punkty. Musimy się mocno przyłożyć do tych dwóch ostatnich elementów.

Zobacz także: Finał EBL. Almeida z innej ligi, przebudzenie Lowery'ego - obrazki z meczu Anwil - Polski Cukier

Źródło artykułu: