EBL. Pierwszy krok Polskiego Cukru Toruń. Wszędobylski Bartosz Diduszko zadał decydujące ciosy

PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: od lewej Karol Gruszecki, Ivan Almeida i Cheikh Mbodj
PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: od lewej Karol Gruszecki, Ivan Almeida i Cheikh Mbodj

Pierwszy krok dla Polskiego Cukru Toruń. Podopieczni Dejana Mihevca pokonali na otwarcie finałów Energa Basket Ligi Anwil Włocławek 96:89. Kluczową postacią dla losów meczu okazał się Bartosz Diduszko.

Bartosz Diduszko, czyli niezniszczalny człowiek od czarnej roboty, zadał decydujące ciosy Anwilowi Włocławek podczas pierwszego finałowego meczu Energa Basket Ligi.

W tym niezwykle wyrównanym spotkaniu każda akcja była na wagę złota. W końcówce popularny "Didi" trafiał, zbierał w ataku i wymuszał przewinienia. W kluczowym momencie zdobył siedem punktów z rzędu, a po jego "trójce" "Twarde Pierniki" prowadziły 85:79. Ostatecznie zaliczył 16 punktów. Double-double dołożył Damian Kulig.

Zobacz także. EBL. Zaufanie prezesa i kolejna umowa. "Chciałem odpłacić się dokładnie tym samym"

Torunianie od początku mieli problemy z trafianiem zza łuku i swoją grę ukierunkowali pod kosz. Anwil postawił się jednak mocną, fizyczną obroną - dodatkowo włocławianie trafiali z dystansu, co dało im prowadzenie po pierwszej kwarcie.

Dobrze grał Kulig, ale królem pierwszej połowy był Chase Simon (18 punktów do przerwy) - po jego "trójce" goście prowadzili nawet 40:32. Twarde Pierniki kąsały, ale Anwil długo odpowiadał i utrzymywał kilka punktów przewagi - tradycyjnie dużo dobrego z ławki dał Aaron Broussard.

Podopiecznie Dejana Mihevca z biegiem czasu złapali jednak swój rytm, a na upragnione prowadzenie wyszli w połowie trzeciej kwarty. Co ważne w końcu przebudził się Robert Lowery, któremu ewidentnie ten mecz nie wyszedł (3/10 z gry, 4 asysty i 4 straty). Jego kapitalny blok czy efektowne asysty dały jednak energię.

Gdy dobrze obsługiwany Cheikh Mbodj wykończył swoje akcje, było 78:70. Torunianie zaczęli popełniać jednak fatalne straty, a Anwil dzięki serii 9:0 wrócił na prowadzenie. Wtedy mecz przejął Diduszko, a triumf przypieczętował Karol Gruszecki. "Rottweilery" na finiszu nie były już w stanie odwrócić losów pojedynku.

Zobacz także. EBL. Złota w gablocie jeszcze nie mają. Polski Cukier chce napisać piękną historię. "Zrobimy to!"

28 "oczek" (4/8 z dystansu) i 6 zbiórek zaliczył Simon. 16 punktów dołożył Broussard, ale na wyrwanie triumfu to nie wystarczyło. W drugiej połowie włocławianom zabrakło też trafień z dystansu. Tutaj jednak zdecydowanie większe problemy mieli torunianie, którzy w całym meczu trafili tylko 5 z 19 prób.

Zmartwieniem dla Dejana Mihevca na pewno jest kontuzja stawu skokowego Łukasza Wiśniewskiego. Doświadczony rzucający urazu nabawił się... na stopie swojego trenera, na którą nadepnął przypadkowo po jednym ze swoich rzutów.

Mecz numer dwa finałowej serii zaplanowany jest na sobotę, 1 czerwca. Gospodarzem ponownie będzie Polski Cukier Toruń, a pojedynek rozpocznie się o godzinie 18:00.

Polski Cukier Toruń - Anwil Włocławek 96:89 (19:23, 27:27, 25:17, 25:22)

Polski Cukier: Karol Gruszecki 18, Bartosz Diduszko 16, Damian Kulig 15 (10 zb), Cheikh Mbodj 11, Aaron Cel 10, Tomasz Śnieg 8, Robert Lowery 6, Michael Umeh 4, Krzysztof Sulima 4, Łukasz Wiśniewski 2.

Anwil: Chase Simon 28, Aaron Broussard 16, Jarosław Zyskowski 10, Walerij Lichodiej 9, Ivan Almeida 9, Kamil Łączyński 6, Michał Michalak 3, Szymon Szewczyk 2, Igor Wadowski 2, Michał Ignerski 2.

stan rywalizacji: 1:0 dla Polskiego Cukru Toruń

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Czy Legia powinna rozstawać się z Michałem Kucharczykiem? "Ma elkę w sercu"

Źródło artykułu: