Początek spotkania nie zapowiadał jednak wielkiej wygranej Anwilu Włocławek. Mistrzowie Polski kiepsko weszli w mecz, przegrywając po kilku minutach różnicą dwunastu punktów. - Popełniliśmy wszystkie możliwe błędy w pierwszych minutach. To miało przełożenie na wynik - mówi trener Igor Milicić.
W drugiej kwarcie włocławianie obudzili się i włączyli drugi bieg. Świetnie rozgrywał Kamil Łączyński, który w tym meczu rozdał 14 asyst, co jest jego nowym rekordem w karierze. Dobrze w roli podającego... spisywał się także Nikola Marković, który zakończył spotkanie z pięcioma asystami. Jedno z jego zagrań zostało wyróżnionych przez przedstawicieli Basketball Champions League.
Zobacz podanie Markovicia (akcja numer cztery):
Anwil mógł liczyć na Chase'a Simona, który z każdym meczem prezentuje się coraz lepiej. W spotkaniu z MHP Riesen Ludwigsburg zdobył 26 punktów, trafiając 6 z 7 rzutów z gry i 13 z 15 osobistych. Swoje zrobili Polacy. Michał Michalak miał 16 oczek, z kolei Mateusz Kostrzewski dołożył 14.
- Rywale nam odskoczyli, ale udało nam się szybko pozbierać. Cały czas wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie wrócić do gry i powalczyć o zwycięstwo - podkreśla szkoleniowiec Anwilu.
ZOBACZ WIDEO Napoli cudem uratowało remis. Przeciętny mecz Polaków [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
W kluczowych momentach świetnie działała obrona strefowa włocławian, która wybijała z rytmu niemiecką drużynę. Gospodarze musieli decydować się na rzuty z dalekiego dystansu, często z nieprzygotowanych pozycji. - Udało nam się sprawić, że rywale grali to, czego nie lubią - twierdzi Milicić. W ostatnich 100 sekundach Anwil zdobył osiem punktów bez odpowiedzi rywali i ostatecznie wygrał 93:85.
Włocławianie z bilansem 2:2 zajmują trzecie miejsce w grupie A. Za tydzień we własnej hali zagrają z hiszpańską Murcią. Wcześniej formę mistrza Polski sprawdzi beniaminek Spójnia Stargard (2 listopada).