LeBron James złotymi zgłoskami zapisał się w historii NBA. Jest 3-krotnym mistrzem rozgrywek, a przez 7 ostatnich sezonów, rok w rok jest uczestnikiem finałów. Gwiazdor doskonale zdaje sobie jednak sprawę, iż jego kariera nie będzie trwała wiecznie. Tym bardziej, że ma już 32 lata. - Wiem, że nie będę w stanie grać wiecznie na tym poziomie - mówi James, który ma jednak ważny cel. Chciałby w przyszłości zagrać w NBA ze swoim synem (obecnie ma 13 lat). - To mogłoby być dla mnie jak wisienka na torcie - dodaje.
Nie wiadomo jednak w jakim klubie zobaczymy za rok Jamesa. We wrześniu pojawiła się sensacyjna wiadomość, że koszykarz na pewno przeniesie się do Kalifornii, aby reprezentować słynnych Los Angeles Lakers. - Czuję się komfortowo, mogąc mówić już o tym jednoznacznie, że James opuści Cleveland po raz drugi, by tym razem dołączyć do Los Angeles Lakers, przywracając organizacji jej dawny blask - napisał dziennikarz Peter Vescey.
Kibice Cleveland Cavaliers nie wyobrażają sobie drużyny bez LeBrona. Sam zawodnik twierdzi jednak, że nie jest nikomu nic dłużny. - Kiedy moja matka powiedziała mi, że nie jestem jej nic dłużny, to od tamtego momentu w moim życiu nikomu nic nie zawdzięczam i jestem wolnym człowiekiem. To co dam mojemu miastu Cleveland to pasja, poświęcenie i inspiracja. Będę to robił tak długo jak będę nakładam na siebie koszulkę tego klubu - dodaje.
Wypowiedź Jamesa jasno wskazuje, że nie wyklucza zmiany klubu. Przypomnijmy, iż gwiazdor zarabia obecnie ponad 33 mln dolarów. Więcej od niego inkasuje obecnie tylko Stephen Curry, który w lipcu podpisał nowy kontrakt.
ZOBACZ WIDEO Pasja i życie Mai Kuczyńskiej. Polka bohaterką filmu z cyklu "Out of Frame"