Michał Michalak: Puchar Polski był dobrze opakowany

PAP / Tytus Żmijewski
PAP / Tytus Żmijewski

- Kamery w szatni, trenerzy na podsłuchu - to była taka namiastka NBA czy Euroligi. Uważam, że turniej był dobrze opakowany - mówi Michał Michalak, zawodnik PGE Turowa Zgorzelec, który swoją przygodę w Pucharze Polski zakończył na półfinale.

[b]

WP SportoweFakty: Przed turniejem o Puchar Polski sporo krytycznych głosów można było usłyszeć na temat waszej gry. W Warszawie pokazaliście się jednak z dobrej strony. Zwłaszcza spotkanie ze Stelmetem BC mogło się podobać.[/b]

Michał Michalak: Myślę, że zagraliśmy dobre spotkanie. Dużo nam dał powrót graczy po kontuzjach. Mam na myśli Cartera i Kostrzewskiego. Zgodzę się z tym, że nasza, zespołowa gra w ataku mogła się podobać kibicom.
 
Dzieliliśmy się piłką, szukaliśmy zawodników na wolnych pozycjach. W obronie też mocno pracowaliśmy, agresywnie naciskaliśmy na rywali. Byliśmy nawet o krok od wygranej, ale w końcówce nieco więcej szczęścia mieli zielonogórzanie.

Nie sposób nie zapytać o ostatnią akcję w meczu. Był faul na Ikovlevie?

- Denis mocno zaatakował strefę podkoszową, chciał zakończyć akcję lay-upem. Kontakt był, ale w oczach sędziów nie było faulu. Trzeba taką decyzję uszanować.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji

Czy tym meczem można powiedzieć, że PGE Turów wraca na dobre tory?

- Mam nadzieję, że tak. Na pewno tak grający PGE Turów chcieliby oglądać kibice, trener, ale także my sami. Myślę, że nasze występy w Warszawie można uznać za udane.

O co chodzi z grą PGE Turowa na wyjazdach? W lidze wygraliście zaledwie 3 z 11 meczów.

- Trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź na tak postawione pytanie. Myślę, że to wypadkowa kilku czynników. Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że jak przegra się dwa, trzy mecze z rzędu to te porażki odbiją się na postawie całego zespołu. Jakby nie patrzeć to w Warszawie też graliśmy na wyjeździe, a mimo pokazaliśmy się z dobrej strony, więc myślę, że teraz pójdzie już z górki.

[b]

Podczas spotkania półfinałowego w waszej szatni zagościła kamera. To coś kompletnie nowego dla zespołów PLK. Jak na to zareagowaliście?[/b]

- Szatnia była dość ciasna i trudno było pana z kamerą nie zauważyć, ale nie wpłynęło to na naszą koncentrację. Wszystko działo się całkowicie normalnie.

Kamera w szatni, trenerzy i sędziowie na podsłuchu. Oprawa turnieju na nieco innym poziomie. Zawodnicy zwracają na to uwagę?

- Oczywiście. Można powiedzieć, że to taka namiastka NBA czy Euroligi. Turniej został bardzo fajnie opakowany. Myślę, że to dobry kierunek na przyszłość. Mecze też mogły się podobać. Solidna promocja koszykówki w Warszawie.

Rozmawiał Karol Wasiek

Źródło artykułu: