W pierwszym półfinale Pucharu Polski rozgrywanego w Lublinie Asseco Prokom Sopot zmierzy się z Anwilem Włocławek. Mecz ten, jak zawsze pomiędzy tymi dwiema drużynami, budzi wielkie emocje, które trwać będą najprawdopodobniej do ostatniego gwizdka sędziego. Już nawet sam fakt, że włocławianie to triumfator tego turnieju sprzed dwóch lat, zaś Prokom wywalczył to trofeum przed rokiem, sprawia że obie drużyny stawiane są w gronie faworytów i wynik meczu pozostaje sprawą otwartą.
W roku 2007 Anwil pokonał sopocian na ich terenie w finale Pucharu Polski 72:66, prowadząc lekką przewagą przez niemalże całe spotkanie. Rok później koszykarze Tomasa Pacesasa wzięli srogi rewanż w półfinale, pokonując zawodników w białych koszulkach aż 92:62. Konsekwencją wygranej z Anwilem było pokonanie Śląska Wrocław w finale turnieju następnego dnia. Triumf w roku 2008 był czwartym tego typu w krótkiej historii klubu (Anwil wygrał trzy razy).
Dlatego więc podopieczni Igora Griszczuka koniecznie będą chcieli zrewanżować się obrońcy trofeum i na parkiecie w Lublinie pokonać rywala, by móc zagrać w finale. Tak ma się stać, gdyż prezes klubu, Zbigniew Polatowski z przyczyn osobistych będzie mógł obejrzeć dopiero decydującą batalię imprezy. - Nie boimy się rywala. Wręcz odwrotnie, jeszcze nigdy nie przegraliśmy z nim poza Włocławkiem. A poza tym ja ze względów rodzinnych będę mógł obejrzeć dopiero finał, więc liczę, że zespół w nim zagra - mówił humorystycznie po piątkowym losowaniu Polatowski, nie kryjąc nadziei, że drużyna włocławska stanie na wysokości zadania. Również koszykarze z Kujaw zdają sobie sprawę ze stawki spotkania. - To okazja, żeby wreszcie zagrać o coś innego niż tylko o zajęcie jak najlepszego miejsca w lidze. Ta myśl mnie bardzo mobilizuje i jestem pewny, że resztę drużyny również. Chcemy zgarnąć Puchar Polski i przywieźć go do Włocławka. Stawiamy sobie wysokie cele, ale bez tego nie ma wyników - stwierdził amerykański obrońca Anwilu Tommy Adams, dla którego będzie to pierwsza okazja na zdobycie doświadczenia w tego typu imprezie w Polsce. Grając w Atlasie Stali czy Polonii nie miał szans na awans do Pucharu Polski.
Problem Anwilu będzie polegał na tym, że również i koszykarze Asseco Prokomu nie zamierzają odpuszczać walki o triumf w tych drugich, najbardziej prestiżowych rozgrywkach w Polsce. Mając zapewnione pierwsze miejsce w sezonie zasadniczym, trener Pacesas pozwolił swoim podstawowym graczom odpocząć w kilku ostatnich meczach ligowych, by ci mieli siły na występy w Lublinie. Potencjał ofensywny sopocian jest największy w lidze, a koszykarze typu Daniel Ewing, Qyntel Woods, Filip Dylewicz i przede wszystkim David Logan są w stanie w pojedynkę rozmontować obronę każdego rywala.
Mimo wielkich nazwisk w nadmorskiej drużynie, Anwil pokazał już w tym sezonie, że mistrzowie Polski są ekipą do ogrania. Obie drużyny spotkały się w lidze dwukrotnie. W Sopocie lepszy okazał się zespół Asseco Prokom, wygrywając różnicą trzech oczek, 68:65, lecz w Hali Mistrzów górą byli włocławianie, którzy pokonali rywala 95:91.
Spotkanie, którego stawką jest awans do niedzielnego finału rozegrane zostanie w sobotę, o godzinie 18.00, a bezpośrednią transmisję przeprowadzi stacją TVP Sport.