[b]
WP SportoweFakty: Warto było zrobić krok do tyłu i podpisać kontrakt z II-ligową drużyną z Krakowa?[/b]
Piotr Renkiel: Nie uważam, że zrobiłem krok do tylu. Trafiłem do zespołu, w którym mam możliwość pracy z ludźmi, którzy trenowali za granicą, w ekstraklasie czy 1. lidze. R8 Basket, według mnie, ma skład, który spokojnie by sobie poradził na poziomie pierwszej ligi, a może nawet powalczył z niektórymi zespołami z PLK. To że gram na szczeblu II ligi nie oznacza, iż się nie rozwijam. Na początku wahałem się czy wyjeżdżać, ale teraz mogę powiedzieć, że nie żałuję tej decyzji. Lepiej nie moglem trafić.
Dochodzą takie informacje, że zespół R8 jest świetnie zorganizowany, mimo że gra tylko na szczeblu II ligi. Jak to wygląda od środka?
- Świetnie zorganizowany to chyba za małe słowo. Spędziłem jeden sezon w ekstraklasie, ale muszę przyznać, że w Krakowie dbają o nas nawet lepiej. Mamy sztab szkoleniowy składający się z trzech trenerów, dwóch fizjoterapeutów, dwóch trenerów od przygotowania siłowego. Mamy nielimitowany dostęp do siłowni i sauny, każdy z zawodników otrzymuje zestaw odżywek odpowiednio przygotowany pod koszykówkę.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat
Na treningach mamy przygotowane izotoniki, zostaliśmy również zaopatrzeni w stroje treningowe oraz pełen zestaw klubowych ubrań: dresy, kurtki, polówki, torby, ręczniki. Jeżeli ktoś patrzy na nas z boku, to nie pomyśli, że jesteśmy drużyną II-ligową. Przed każdym meczem przygotowany jest scouting drużyny przeciwnej. Kibice podczas meczów dostają gadżety klubowe, a w połowie meczu spośród widowni wybierani są szczęśliwcy, którzy mogą rzucić z połowy, gdzie nagrodą podczas spotkania z Katowicami było 6000 zł. Czuję się jakbym był w klubie z prawdziwego zdarzenia. Niczego nam nie brakuje.
Kogo to zasługa? Kto jest takim fanatykiem kosza?
- Jest to zasługa Dominika Kotarby-Majkutewicza oraz jego żony. Prezes jest fanatykiem koszykówki, sportów motorowych i ostatnimi czasy MMA. Spotykamy się z nim na siłowni. Podczas gdy my robimy trening siłowy, on trenuje mieszane sztuki walki. Wieczorami często przyjeżdża na treningi koszykówki wesprzeć nas dobrym słowem, zobaczyć, jak pracujemy. Ostatnio nawet organizuje konkursy rzutowe, w których również bierze udział. Na ostatnim treningu przed świętami zagra z nami w basket. Niesamowity człowiek, bez niego nie mielibyśmy takich możliwości, o których mówiłem wcześniej. Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o naszym sztabie szkoleniowym, który pomaga Dominikowi stworzyć tak profesjonalny klub. Życzę wszystkim koszykarzom takich prezesów jak nasz.
Powiedzmy sobie szczerze. Nie ma w tym momencie tak wielu fanatyków koszykówki.
- Nie ma ich wielu. Większość nie widzi korzyści z promowania koszykówki i wydawania swoich własnych pieniędzy na jej rozwój. Mieliśmy pana Krauze w Gdyni, dzięki któremu mieliśmy okazję emocjonować się nawet TOP8 Euroligi. Ściągał gwiazdy europejskiej koszykówki do Polski. Takich ludzi, nie tylko w koszykówce ale i w sporcie, jest coraz mniej. Tym bardziej chylę czoła przed naszym fanatykiem z Krakowa.
To prawda, że prezes robi wam niespodzianki i możecie czasem liczyć na dodatkowe premie?
- Raz zrobił nam niespodziankę i po wygraniu dwóch meczów w ciągu trzech dni zabrał nas do sklepu i każdemu kupił po parze butów. Jak wcześniej wspomniałem: są czasem konkursy rzutowe z połowy lub osobistych. Warto je wygrywać (śmiech).
Ten "fanatyk", jak go pan nazwał, chce w ciągu dwóch lat grać w PLK. Uda się?
- Wszyscy, którzy zdecydowali się na grę w R8 Basket Kraków wiedzieli, że taki jest długofalowy cel. Skład personalny i to jak wszystko tutaj wygląda pokazuje, że ten cel jest realny. Wiem, że marzenia sięgają już nawet wyżej. Prezes jest osobą konkretną i jak coś powie to tak jest. Po to zakontraktowano takich zawodników, a nie innych, żeby ten cel spełnić. Większość z zawodników została tutaj ściągnięta z myślą o grze również w przyszłym roku w 1. lidze, a może nawet za dwa lata w PLK.
Ta długofalowa perspektywa przyciągnęła pana do klubu? To była decydująca kwestia?
- Myślę, że nie tylko mnie ta kwestia przyciągnęła. Bardzo chciałem zagrać w 1. lidze, jednak cieszę się, że zdecydowałem się na transfer do Krakowa. Mam nadzieję zagrać w 1. lidze w następnym sezonie. Było tez kilka innych czynników, ale długofalowa perspektywa była jedną z decydujących kwestii.
Jest zainteresowanie koszykówką w Krakowie? Dużo ludzi przychodzi na mecze?
- Zainteresowanie w Krakowie koszykówką jest duże. Jest damska ekstraklasa oraz Euroliga, 1. liga męska i dwie drużyny w 2. lidze. Pierwszy mecz zagraliśmy w hali Politechniki Krakowskiej i ku naszemu zdziwieniu wypełniła się cala. Niestety hala nie posiadała dużych trybun, więc następne mecze domowe zagraliśmy w hali Korony. Tam również frekwencja była zaskakująca. Po dojściu do porozumienia odnośnie wynajmu małej Tauron Areny mecze domowe rozgrywamy właśnie tam. Na meczu na szczycie z AWFem Katowice praktycznie wszystkie miejsca były zajęte. Z każdym spotkaniem kibiców przybywa.
Korzystając z okazji, w imieniu całego klubu R8 Basket AZS Politechnika Kraków chciałbym życzyć wesołych oraz radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz zaprosić wszystkich na Final Four Pucharu Polski PZKosz 28-29.12 w malej Tauron Arenie.
Rozgrywanie meczów w Tauron Arenie jest taką namiastką wielkiej koszykówki.
- Celem prezesa jest przywrócenie wielkiej koszykówki do Krakowa. Dużą wagę przykłada się tutaj do marketingu. Gra w malej Tauron Arenie to również zabieg marketingowy, który ma przyciągnąć kibica. Kolejnym krokiem jest rozegranie meczu w dużej Tauron Arenie. Prezes wspomniał, że takie są jego plany.
Rozmawiał Karol Wasiek