WP SportoweFakty: Zespół King Szczecin jest zbudowany za 70 procent budżetu w porównaniu do minionego sezonu?
Marek Łukomski: Nawet za 65 procent. Każdą złotówkę dokładnie oglądaliśmy. Nikt nie rozrzucał pieniędzy. Myślę, że swój zamiar osiągnęliśmy, bo na początku tego sezonu prezentujemy się z całkiem niezłej strony.
Pójdę dalej. Dla mnie zbudowaliście lepszy skład niż w minionym sezonie.
- Tak czasami bywa, że uda się na rynku znaleźć zawodników, którzy mają coś do udowodnienia. Tak było z Taylorem Brownem, Marcinem Dutkiewiczem i Szymonem Łukasiakiem. To koszykarze po przejściach. Daliśmy im szansę, bo wiedzieliśmy, że zostawią serce na boisku.
ZOBACZ WIDEO Piotr Małachowski: myślami jestem już przy Tokio (źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}
Jak udało się ściągnąć takiego zawodnika jak Taylor Brown?
- Otrzymaliśmy sygnał, że Taylor miał pewne problemy zdrowotne i praktycznie cały rok nie grał w koszykówce zawodowej. Zawodnik chciał wrócić do poważnego basketu. To zresztą mówił w wywiadzie, że za rok zamierza zagrać w Eurolidze. Na dzisiaj pokazuje, że jest na najlepszej drodze ku temu. Wyróżnia się w PLK, ma nieprzeciętne umiejętności.
Czym skusił go zespół King Szczecin, jedna z wielu ekip w Europie? Pieniędzmi?
- Nie. Z tego co się orientuję to Brown gra w Szczecinie za 1/4 tego, co zarabiał w Stambule. Kwestia finansowa odpada. Co go skusiło? Myślę, że dwie rzeczy: organizacja klubu, który jest wypłacalny, a poza tym fakt, że w naszym zespole odgrywa kluczową rolę, mimo że rok nie grał w koszykówkę. Obie strony nieco zaryzykowały, ale jak na razie idealnie się to sprawdza.
Czyli szczecińskie eldorado dobiegło końca?
- Zdecydowanie. Ja myślę, że ono skończyło się już jakiś czas temu. Dysponujemy znacznie mniejszym budżetem i w takich realiach musimy się obracać. Klub jest wypłacalny, z tym nigdy nie było żadnych problemów.
Te opinie o przepłacanych kontraktach pana irytowały?
- Tak, bo były absolutnie nieprawdziwe. Przez kontrakt jednego zawodnika wszyscy podkręcili to, że każdy gracz tyle zarabia. A to głupota, bo płaciliśmy normalnie.
[b]
Dlaczego King Szczecin ma mniejszy budżet?[/b]
- Prezes Król nie dogadywał się z pewnymi osobami i powiedział wprost, że nie będzie dalej sam wykładał pieniędzy na koszykówkę. Czeka na drugiego sponsora, który go wspomoże, dlatego także została zmieniona nazwa klubu. Warto pamiętać o tym, że King Szczecin w pełni do niego należy, więc on o wszystkim decyduje. Jeśli powie, że zmniejsza budżet o 70 procent, to tak właśnie będzie.
Nie boicie się tego, że kiedyś przyjdzie i powie: "było miło, ale nie chcę już tego dłużej ciągnąć"?
- Nikt nie zna dnia i godziny. Zdajemy sobie sprawę z tego, że prezes Król może mieć gorszy miesiąc czy rok i po prostu nie będzie go na to stać. Mam jednak nadzieję, że dobrą grą przekonamy go do tego, żeby jak najdłużej inwestował w szczecińską koszykówkę.
Ostatnio pojawiły się informacje na temat ewentualnej współpracy prezesa Króla z Pogonią Szczecin. Coś jest na rzeczy?
- Słyszałem takie informacje, ale myślę, że przejście prezesa Króla do Pogoni nie zmieniłoby za bardzo sytuacji tego zespołu. Klub nie zostałby krezusem finansowym i nie zacząłby grać o mistrzostwo. To byłby delikatny zastrzyk gotówki. A przez to padłaby koszykówka...
Jest zainteresowanie tą dyscypliną sportu w Szczecinie?
- W poprzednim sezonie na nasze mecze przeciętnie przychodziło 2200 kibiców. Myślę, że jest to dobry wynik jak na tę dyscyplinę sportu.
Rozmawiał Karol Wasiek