Po zwycięstwie nad Rosą Radom sopocki zespół miał bilans 2:1 i z podniesioną głową podchodził do kolejnych spotkań w PLK. Takie podejście było jak najbardziej zasadne, bo podopieczni Zorana Marticia pokazali w starciu z wicemistrzami Polski charakter. Odrobili 14 punktów w czwartej kwarcie. Duża euforia zapanowała w żółto-czarnym obozie po tym zwycięstwie. Wydawało się, że w kolejnych meczach sopocianie potwierdzą, że są ekipą na miarę play-offów.
W Toruniu gospodarze sprowadzili jednak graczy Marticia na ziemię. Twarde Pierniki pewnie wygrały 82:59, będąc lepszym w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła.
Sopocianie za wszelką cenę chcieli się odkuć w starciu z King Szczecin. Tym bardziej, że spotkanie było rozgrywane w Hali Stulecia, w której na co dzień Trefl trenuje. Na tym parkiecie koszykarze czują się najlepiej, co podkreślają w rozmowach.
Mecz jednak nie ułożył się po myśli gospodarzy. Żółto-czarni tylko przez 55 sekund prowadzili w czwartkowym spotkaniu. Znów byli jednie tłem dla rywali, którzy nadspodziewanie dobrze zagrali w defensywie. Szczecinianie kompletnie wyłączyli z gry liderów Trefla - Anthony'ego Irelanda i Nikolę Markovicia. Amerykanin w całym meczu trafił 1 z 6 rzutów z gry (łącznie pięć punktów), z kolei Serb przestrzelił pięć rzutów z gry i aż sześć osobistych (1/7).
ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Michał Kucharczyk: Marzenie to mi się spełni z Barceloną na Camp Nou
Bolączką sopocian były także rzuty wolne. Gospodarze trafili zaledwie 6 z 16 osobistych. Trudno w ten sposób myśleć o wygranej.
- Prawda jest taka, że to kibice byli najlepszym zawodnikiem Trefla Sopot w tym meczu. Niestety oni na parkiet wyjść nie mogli. Kiedy rzuca się wolne na takim poziomie, to trudno myśleć o wygranej. Poza tym popełniliśmy także 13 strat. To nie był nasz dzień. Nie jestem zadowolony z postawy swoich zawodników - narzekał po spotkaniu Zoran Martić, szkoleniowiec sopocian.
- O naszej porażce zadecydowały rzuty wolne. Matematycznie rzecz ujmując - gdybyśmy trafili dziesięć wolnych, to byśmy wygrali jednym punktem. Poza tym straty, które nas zabiły. Rywale skrzętnie wykorzystywali nasze błędy - skomentował Jakub Karolak, najlepszy strzelec Trefla Sopot (20 oczek).
Następne spotkanie Trefl Sopot rozegra 12 listopada z Siarką Tarnobrzeg. Żółto-czarni powinni w tym meczu powinni już zagrać z Filipem Dylewiczem w składzie.