Reprezentacja Polski mężczyzn w środę przegrała z Białorusią 57:76. To była klęska. Dawno nie oglądaliśmy tak słabo grających Biało-Czerwonych. Zespół Mike'a Taylora mógł zapewnić sobie pierwsze miejsce w grupie i awans do EuroBasketu 2017, ale zawiódł na całej linii.
Reprezentanci zgodnie podkreślają, że kluczową kwestią była słaba dyspozycja w ofensywie (3/16 z dystansu), która uniemożliwiała równorzędną walkę z Białorusią. Nikt jednak z powodu tej porażki nie popada w panikę.
- Do tej pory w eliminacjach graliśmy bardzo dobrze. Jeden mecz tego nie może przekreślić - zauważa Waczyński.
Podobnego zdania jest trener Mike Taylor, który nawiązuje do lat ubiegłych. Wówczas kadra potrafiła podnieść się po porażkach, których nikt wcześniej nie zakładał.
ZOBACZ WIDEO Sądny dzień polskich koszykarzy. Mecz w "rozgrzewkowej hali" i... niedopompowane piłki (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- W sporcie raz się przegrywa, raz wygrywa. Taki stan rzeczy trzeba zaakceptować. Jednak ja chciałbym nawiązać do historii tego zespołu, który udowadniał, że potrafi się podnieść po trudnych porażkach. Tak było po klęsce z Austrią czy niepowodzeniu z Izraelem podczas EuroBasketu. Kolejne mecze wygraliśmy i to w bardzo dobrym stylu - mówi Taylor.
Sobotnie spotkanie z Estonią będzie wyzwaniem dla reprezentacji Polski. Presja będzie towarzyszyć Biało-Czerwonym od pierwszej minuty meczu. Gospodarze bowiem cały czas mają realną szansę na awans do EuroBasketu. Z bilansem 3:2 zajmują drugie miejsce w grupie. Jeśli podopieczni Taylora marzą o wyjeździe na mistrzostwa Europy, nie mogą przegrać z Estonią większą różnicą niż 12 punktów.
Biało-Czerwoni na pewno mają więcej atutów koszykarskich, ale czy poradzą sobie mentalnie? To prawdziwy test odporności dla reprezentantów Polski. - Każdy rozumie wagę następnego spotkania. Podejdziemy do niego z odpowiednią koncentracją - przyznaje kapitan reprezentacji Polski.