NBA: Warriors wygrali pierwsze starcie z Cavaliers!

PAP/EPA / MONICA M. DAVEY
PAP/EPA / MONICA M. DAVEY

Golden State Warriors miało mnóstwo problemów z awansem do finału, ale w pierwszym meczu o mistrzostwo wygrało z Cleveland Cavaliers. Do zwycięstwa ekipę z Oakland poprowadził... Shaun Livingston.

Tak, to swego rodzaju zaskoczenie, bo to nie on jest liderem czy też gwiazdą drużyny, lecz Stephen Curry i Klay Thompson. Wspomniany duet był jednak nieco w cieniu - nie zachwycił swoją skuteczność (pierwszy trafił 4 z 15 rzutów, drugi 4 z 12), ale nieźle zbierał czy asystował. W każdym razie spory wpływ na wygraną mieli inni gracze.

- Nie zdobędziesz mistrzostwa, jeśli cały skład nie będzie miał wpływ na grę. Dlatego jesteśmy właśnie tutaj - podkreślał po spotkaniu Curry.

W zespole Steve'a Kerra aż siedmiu koszykarzy zdobyło ponad 10 punktów. Z tak zbilansowaną ofensywną można myśleć o rozstrzelaniu każdego przeciwnika. I tak też się stało - Cavaliers nie potrafili zatrzymać obrońców tytułu, a zwłaszcza wymienionego wcześniej Livingstona. 30-letni zawodnik zagrał znakomicie - zdobył 20 punktów (trafił 8 z 10 rzutów z gry i wszystkie 4 osobiste), zebrał 4 piłki i rozdał 3 asysty. Z nim na parkiecie Wojownicy funkcjonowali naprawdę świetnie.

Lecz triumf to nie tylko jego zasługa. Fantastycznie spisał się również Draymond Green. 26-letni skrzydłowy miał nieco gorszą skuteczność (5/11 z gry), ale wyśmienicie poradził sobie w innych elementach - zbierał pod własną tablicą, asystował, wreszcie nawet przechwytywał piłki. Na jego koncie znalazło się ostatecznie 16 punktów, 11 zbiórek, 7 asyst i 4 przechwyty. Te liczby robią wrażenie.

Cavs nie zagrali najlepiej. W ofensywie brakowało im skuteczności - nawet najskuteczniejsi zawodnicy mieli sporo problemów z trefieniem do kosza. Liderami gości byli Kyrie Irving i LeBron James, który otarł się o triple-double (23 punkty, 12 zbiórek i 9 asyst), ale ich postawa nie wystarczyła do tego, by przełamać mistrzów NBA.

Poza tym nie mogli oni liczyć na właściwie żadne wsparcie ze strony zmienników. Zdobyli oni bowiem tylko 10 punktów. - Kiedy przegrywasz 10-45 w zdobyczy punktowej przez ławkę i rezygnujesz z 25 punktów przy 17 stratach, to bez względu na to, co ktoś robi lub czego nie robi, mecz będzie trudny do wygrania, zwłaszcza na wyjeździe. Nie ma też znaczenia, co zrobić ze Stephem i Klayem, nie ma też znaczenia co zrobisz z Draymondem - powiedział niezadowolony "Król James".

Golden State Warriors - Cleveland Cavaliers 104:89 (28:24, 24:19, 22:25, 30:21)
(Livingston 20, Green 16, Barnes 13, Iguodala 12, Curry 11, Barbosa 11 - Irving 26, James 23, Love 17, Thompson 10)

Stan rywalizacji: 1-0 dla Warriors

ZOBACZ WIDEO Vive będzie dalej panować? Ambitne plany w Kielcach (Źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (5)
avatar
Atomic
4.06.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jak na razie GSW rozjechali Jamesów i Irvingów bez problemu. 20 pkt przewagi na kilka minut przed końcem to demolka jak na finały. No ale można było się tego spodziewać. Cavs wygrają pewnie ze Czytaj całość
avatar
GeDo
4.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przyda sie zimny prysznic Cavaliers i zarozumiałemu Jamesowi.Królowie Wschodu mają mało do powiedzenia przeciwko najlepszym z Zachodu.Chodzi nie tylko o fenomenalne GSW ale tez o Oklahome któ Czytaj całość
mosterdziej
3.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Tak, to swego rodzaju zaskoczenie, bo to nie on jest liderem czy też gwiazdą drużyny, lecz Stephen Curry i Klay Thompson." - to ma być po polsku?... Słaby mecz Cavaliers, wyglądali jak w sezon Czytaj całość
avatar
amerkanin
3.06.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Zrobili pierwszy kro do obrony tytułu ,ale przed nimi jeszcze długa doga 
Jacek Malinowski
3.06.2016
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Rywalizacja się dopiero zaczyna. Myślę, że skończy się na 4:3 w jedną, albo drugą stronę. I tak powinno być i o to chodzi.