Damian Jeszke: Tak to już jest w sporcie - na absencji jednego drugi korzysta

Młody skrzydłowy Damian Jeszke był jednym z najlepszych zawodników Rosy Radom w dwóch wyjazdowych, półfinałowych meczach TBL z Anwilem Włocławek. Analizuje te spotkania i mówi o swoich dobrych występach pod nieobecność C.J. Harrisa.

Dwoma zwycięstwami nad Anwilem w Hali Mistrzów Rosa przypieczętowała awans do finału Tauron Basket Ligi, który rozpocznie się już w najbliższy czwartek. W nim podopieczni Wojciecha Kamińskiego zmierzą się ze Stelmetem BC Zielona Góra.

Po porażce i wygranej przed własną publicznością, do Włocławka czwarta drużyna dwóch ostatnich sezonów nie jechała w roli faworyta. Mimo to, poradziła sobie z rywalem zarówno we wtorkowym, jak i w czwartkowym starciu [odpowiednio 56:71 i 61:75-przyp. P.D.]. - Spodziewaliśmy się, że hala we Włocławku to bardzo gorący teren. Anwil nie przegrał tam w sezonie ani jednego meczu, lecz jechaliśmy tam z jasnym nastawieniem - żeby wygrać. Zagraliśmy naszą koszykówkę i udało się, jesteśmy w finale - komentuje Damian Jeszke.

Młody skrzydłowy przestrzega jednak przed wysnuwaniem tez, jakoby oba wyjazdowe zwycięstwa zostały odniesione z łatwością, na co mogą wskazywać ich rozmiary. - Wyniki a boisko to co innego. Na pewno nie grało nam się tak łatwo, jak to wyglądało. Anwil gra naprawdę bardzo dobrą obronę plus ma świetnych strzelców. Po prostu to my znaleźliśmy lepszy sposób na przeciwnika. Czy się spodziewaliśmy? Na pewno nie myśleliśmy o tym, jaka będzie różnica punktowa, tylko kto wygra mecz - podkreśla.

ZOBACZ WIDEO Paweł Fajdek: Wciąż brakuje mi luzu i świeżości, ale... (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Już w drugim pojedynku serii radomska drużyna znalazła receptę na obronę strefową Rottweilerów. Nie mogli oni wyprowadzać zbyt wielu kontrataków. - Zgadza się, byliśmy dobrze przygotowani na strefę Włocławka - potwierdza 21-latek. Czy to okazało się kluczowe dla końcowego wyniku tej rywalizacji? - Na pewno ważne, ale wydaje mi się, że kluczem była nasza obrona. Przeciwnicy mieli problemy w ataku. Staraliśmy się, by każdy ich rzut oddawany był pod presją - zaznacza. Rosa całkowicie zneutralizowała ofensywne poczynania rywali. Przez długie fragmenty mało widoczni byli David Jelinek i Danilo Andjusić, dotychczasowi liderzy Anwilu.

W obu spotkaniach w Hali Mistrzów Jeszke zaprezentował się z bardzo dobrej strony. We wtorek spędził na parkiecie 18,5 minuty, zdobywając w tym czasie trzy punkty, mając pięć zbiórek oraz trzy bloki. W czwartkowy wieczór był zaś, tuż po Michale Sokołowskim, drugim najlepszym strzelcem zespołu. Zgromadził 16 "oczek" przez ponad 24 minuty, trafiając 6/11 rzutów z gry, w tym 4/7 z dystansu.

- Tak naprawdę cała drużyna zagrała świetnie, "pchała" mnie do przodu. Na pewno w porównaniu do sezonu zasadniczego, który miałem strasznie w kratkę, były to najlepsze występy w moim wykonaniu - nie ukrywa.

We Włocławku przyjezdni musieli sobie radzić bez C.J. Harrisa, który z powodu kontuzji palców, odniesionej w trakcie drugiego meczu w Radomiu, musiał obserwować poczynania kolegów jedynie z ławki rezerwowych. Absencji Amerykanina, najlepszego strzelca drużyny, nie dało się jednak zauważyć. - Brak CJ-a oznaczał możliwość pokazania się dla zawodników z ławki, którzy dostali ogromną szansę i mogli ją wykorzystać. Tak to już jest w sporcie. Szczęście też jest ważne - ktoś doznaje kontuzji, czego oczywiście nikomu nie życzę, ale drugi na tym korzysta - mówi Jeszke.

Źródło artykułu: