- Mecz, jak widać, był mocno ofensywny - podkreślił szkoleniowiec bydgoskiego zespołu, Konrad Kaźmierczyk. - Drużyna SKK grała na dobrej skuteczności, ale my odpowiadaliśmy tym samym. Przeciwnicy często zmieniali sposób obrony, jednak cieszy mnie, że sobie z tym radziliśmy - dodał.
Bez dwóch zdań w gronie bydgoszczan na słowa największego uznania zasłużył ten sam tercet, który był mocno chwalony po meczu w Radomiu. Wówczas Piotr Robak, Hubert Mazur i Mikołaj Grod zdobyli łącznie 70 punktów. W Siedlcach ten wynik jeszcze poprawili, dokładając do tego 8 "oczek". Jednak zwycięstwo to zasługa całego zespołu.
- Mimo że trzech zawodników zdobyło tyle punktów, to cała drużyna zagrała dobrze. Choć statystyki tego nie oddają, to Karol Kutta, Mateusz Fatz i Adrian Barszczyk dawali bardzo dobre zmiany i robili dobrą robotę - stwierdził trener bydgoszczan. Rzuca się w oczy przede wszystkim niezły występ Kutty, który w nieco ponad 15 minut zanotował 5 decydujących podań.
Astoria wykorzystała w spotkaniu jeden ze swoich największych atutów, czyli szybki atak. W tym bydgoszczanie czują się naprawdę dobrze. - To, co najbardziej cieszyło, to to, że dużo punktów zdobyliśmy z szybkiego ataku. Również po dobrze wybronionej akcji zdobywaliśmy łatwe punkty - powiedział Kaźmierczyk. Ta statystyka mówi zresztą sama za siebie, bo aspekt zdobyczy po szybkim ataku Astoria wygrała aż 26:2!
- No i opłaciło się faulować Rafała Rajewicza - dodał szkoleniowiec bydgoszczan. Podkoszowy SKK w sezonie notuje z linii rzutów wolnych poniżej 44 procent, a przeciwko Astorii wykorzystał zaledwie jedną próbę na osiem możliwych.
Warto dodać, że koszykarze z grodu nad Brdą zrobili miły prezent swojemu trenerowi, który dzień po meczu obchodził swoje 30 urodziny.
Kolejne starcie bydgoszczanie rozegrają w sobotę, kiedy to w Kłodzku, na bardzo trudnym terenie, zmierzą się z Zetkamą Doral Nysą, czyli beniaminkiem, który na własnym parkiecie może pochwalić się rewelacyjnym wręcz bilansem 10-2.