I dzień Turnieju we Wrocławiu: Śląsk triumfuje. Turów gorszy w samej końcówce

Śląsk Wrocław i Khimik Youzhny zagrają o pierwsze miejsce na Turnieju o Puchar Mieczysława Łopatki. Pierwsi dość łatwo rozprawili się z wicemistrzami Czech. Drudzy w samej końcówce pokonali PGE Turów Zgorzelec.

Jeszcze na ponad pięć minut przed końcem spotkania wydawało się, że spokojne zwycięstwo w stolicy Dolnego Śląska odniosą mistrzowie Ukrainy, którzy prowadzili różnicą 12 punktów (59:71). Świetną końcówkę czwartej kwarty zanotowali jednak podopieczni trenera Piotra Ignatowicza

Skuteczne manewry Damontre Harrisa pozwoliły ekipie ze Zgorzelca nawiązać kontakt z rywalami na 60 sekund przed końcem starcia. Chwilę później celną trójką skarcił Ukraińców Jakub Karolak, a w kolejnej akcji wyczyn ten powtórzył Cameron Tatum. Wówczas Turów tracił do Khimek zaledwie dwa punkty, a na odniesienie zwycięstwa lub doprowadzenie do dogrywki miał łącznie 24 sekundy. Gdy fatalny błąd wyrzucenia piłki z autu wprost do rąk zgorzelczan popełnił Oleksandr Antypov, nadzieje graczy Ignatowicza na sukces wyraźnie wzrosły. Najpierw swojej szansy zza rogu boiska nie wykorzystał jednak Karolak, a Mateusz Kostrzewski, który złapał piłkę zbyt mocno wyrzuconą przez kolegę z zespołu, nie dorzucił do kosza będąc niemalże pod samą jego obręczą.

Dwóch rzutów wolnych nie wykorzystał jeszcze co prawda Oleksandr Riabchuk, ale niespełna 3 sekundy i rzut jedną ręką przez całe boisko w wykonaniu Daniela Dillona nie były już w stanie zmienić sytuacji aktualnych wicemistrzów Polski.

Szkoleniowiec czarno-zielonych mógł być szczególnie zadowolony z postawy wspomnianego już Harrisa. Mierzący 208 cm wzrostu Amerykanin był nad wyraz aktywny w strefie podkoszowej. 24-latek zakończył mecz dziewiętnastoma punktami na koncie, które zdobył na 70-procentowej skuteczności z gry (7/10). Świetnie w dwójkowych zagraniach z Harrisem czuli się szczególnie Jakub Karolak i Daniel Dillon, których podania otwierały środkowemu prostą drogą do kosza. Dotychczasowy lider uniwersyteckiej drużyny Campbellsville dodał do swojego dorobku także 5 zbiórek i dwa bloki. Warto odnotować także, że Amerykanin wymusił na rywalach popełnienie łącznie siedmiu przewinień.

Z dobrej strony zaprezentował się także nowy nabytek PGE Turowa Cameron Tatum, który dziewięć ze swoich piętnastu punktów zdobył zza linii 6,75 m. 16 ”oczek” dołożył Dillon.

W całym spotkaniu oba zespoły nie grzeszyły jednak celnością z dystansu. Zgorzelczanie zakończyli mecz mając 27-procentową skuteczność w tym elemencie koszykarskiego rzemiosła, a goście z Ukrainy zaledwie 18-procentową.

Piotr Ignatowicz po raz kolejny w trakcie bieżących przygotowań nie mógł skorzystać z wszystkich swoich podopiecznych. Choć do gry po drobnym urazie powrócił Mateusz Kostrzewski, to z powodu skręcenia kostki wyłączony z rywalizacji był Tomasz Prostak. W spotkaniu nie wystąpił również Filip Dylewicz.

PGE Turów Zgorzelec - Khimik Youzhny 77:79 (18:19, 22:22, 12:20, 25:18)

PGE Turów: Harris 19, Dillon 16, Tatum 15, Karolak 10, Novak 9, Kostrzewski 4, Marek 2, Niedźwiedzki 2, Gospodarek 0.

Khimik: Antypov 17, Petrov 16, Koniev 14, Shaw 12, Frazier 9, Riabchuk 7, Sydorov 4, Prokopenko 0, Goncharov 0.

***

W drugim meczu Turnieju o Puchar Mieczysława Łopatki nie było już tak wielkich emocji. Wszystko za sprawą bardzo dobrej postawy podopiecznych trenera Mihailo Uvalina, którzy od samego początku narzucili wicemistrzom Czech twarde warunki.

Gdy w drugiej kwarcie pojedynku najpierw celnym rzutem z dystansu skarcił rywali Michał Jankowski, a chwilę później to samo uczynił Kamil Chanas, przewaga trójkolorowych urosła do 16 punktów. I właśnie taki dystans wrocławianie starali się utrzymać. Śląsk czując się bardzo pewnie próbował efektownej, choć nie zawsze skutecznej gry. Wówczas przez zbyt dużymi spadkami koncentracji chronił swoich podopiecznych Mihailo Uvalin, który dynamicznie reagował, prosząc o przerwy na żądanie. Jego koszykarze w dalszym ciągu nie zawodzili. Gdy Witalij Kowalenko zakończył kolejną z akcji widowiskowym wsadem, to gospodarze przekroczyli barierę dwudziestu punktów przewagi, prowadząc aż 71:50.

Absolutnym liderem koszykarskiego Śląska był Jarvis Williams. 22-letni Amerykanin potwierdza we Wrocławiu swoją świetną dyspozycję z parkietów NCAA. Mierzący 203 cm wzrostu podkoszowy w meczu z BK Decin wnosił na parkiet sporą dawkę energii, zdobywając łącznie 22 punkty i zbierając sześć piłek z tablicy. W dobrej dyspozycji był również Chanas, który swoje 13 ”oczek” zdobył na 62-procentowej skuteczności z gry.

Wrocławianie pewnie rozprawili się więc z wicemistrzem Czech i nie przeszkodziła im w tym nawet absencja Anthony'ego Smitha, który doznał niegroźnego urazu.

WKS Śląsk Wrocław - BK Decin 82:68 (23:13, 22:22, 21:15, 16:18)

Śląsk: Williams 22, Kowalenko 15(1), Chanas 13(3), Stawiak 7, Jankowski 6(2), Heath 6, N. Kulon 5(1), Madden 5, Sutton 3, Janicki

BK Decin: Jelinek 18(1), Houska 11(1), Vyoral 9(1), Landa 8, Siska 7(1), Stria 7(1), Bosak 4, Kroutil 2, Musel 2, Jezek

Źródło artykułu: