- Nie chcę oceniać, czy to było nasze najgorsze spotkanie w okresie przygotowawczym, bo to nie ma sensu. Mogę jedynie powiedzieć, że nie zrobiliśmy swojej roboty. Nie wykonaliśmy założeń przedmeczowych - przyznaje macedoński trener Asseco.
Gdynianinie dobrze rozpoczęli piątkowe zawody. Głównie za sprawą dobrze grającego Sebastiana Kowalczyka, który w całym spotkaniu zdobył 19 oczek. W pewnym momencie gdynianie prowadzili już różnicą ponad 10 punktów, ale wówczas do głosu zaczęły dochodzić Kociewskie Diabły, które zmniejszyły straty.
Ciekawostką jest fakt, że Dariusz Szczubiał, opiekun gospodarzy, mógł w tym meczu liczyć na zaledwie ośmiu zawodników. Reszta graczy zmaga się z urazami. Ten fakt nie przeszkodził Kociewskim Diabłom w odniesieniu zwycięstwa nad Asseco.
- Nie byliśmy skoncentrowani, wystarczająco agresywni. Brakowało także odpowiedniego dzielenia się piłką. Mamy młodą drużynę i musimy walczyć o swoje. Jeśli nie będzie odpowiedniego zaangażowania, to nie będziemy odnosić zwycięstw - dodaje Spasev.
W gdyńskiej ekipie ośmiu zawodników zapunktowało, ale cała drużyna zanotowała tylko 12 asyst. Ani jednego kluczowego podania nie zaliczył podstawowy rozgrywający - Anthony Hickey. - Zagrał najgorsze spotkanie w okresie przygotowawczym. Wypadek przy pracy - wyjaśnia Spasev.
Gdynianie przystąpili do tego turnieju po bardzo ciężkich treningach. - Nie oszczędzaliśmy zawodników podczas zajęć. Pracowaliśmy naprawdę mocno. Aczkolwiek to był ostatni taki tydzień przed ligą. Widać było, że zawodnicy podczas meczu nie robili tego, co zazwyczaj potrafią. Teraz będzie znacznie więcej ćwiczeń z piłkami i treningi będą na mniejszej intensywności - przyznaje macedoński trener Asseco.