Francuzi byli wielkim faworytem tego ćwierćfinału i nie zawiedli, aczkolwiek swoją siłę pokazali dopiero po przerwie. Wtedy to poprawili defensywę, przyspieszyli grę w ataku i ograniczyli straty. To wszystko złożyło się na wygraną różnicą 14 punktów, chociaż to nie jest najwyższy wymiar kary dla Łotyszy.
Podopieczni Ainarsa Bagatskisa mieli swój plan na ten mecz i był on widoczny od początku. Dobrze piłkę rozdzielał Janis Strelnieks, skutecznie grał Kristaps Janicenoks i Łotysze prowadzili niemal przez całą pierwszą połowę meczu. Niemal, bowiem jej końcówce sprawy w swoje ręce wziął Tony Parker, który po słabszym meczu w 1/8 przypomniał, kto jest liderem Trójkolorowych. Zawodnik San Antonio Spurs zdobył 9 punktów z rzędu i jego drużyna schodziła na przerwę do szatni prowadząc 40:38.
Po zmianie stron ekipa Vincenta Colleta szybko rozwiała nadzieję rywali na sprawienie sensacji. Przewaga broniących tytułu Francuzów szybko osiągnęła dwucyfrowy pułap i faworyci "zamknęli" mecz. Po profesorsku grał Boris Diaw, a pod koszem dominował Rudy Gobert.
W końcowym fragmencie meczu Łotysze trafili kilka "trójek" i to pozwoliło im przegrać różnicą "zaledwie" 14 punktów.
Trójkolorowi nie pokazali swojej koszykówki w najlepszym wydaniu, ale w zupełności wystarczyło to na Łotwę. Parker ostatecznie uzbierał na swoim koncie 18 punktów i 6 asyst, co było najlepszymi osiągnięciami zespołu. 14 punktów dołożył Diaw, a 13 Gobert.
Po stronie pokonanych 16 "oczek" wywalczył Janicenoks, a 14 plus 7 asyst uzbierał Strelnieks.
Rywalem Trójkolorowych w meczu półfinałowym będą Hiszpanie, którzy w swoim ćwierćfinale ograli Greków.
Francja - Łotwa 84:70 (21:25, 19:13, 16:7, 28:25)
Francja: Parker 18, Diaw 14, Gobert 13, De Colo 11, Lauvergne 10, Fournier 7, Gelabale 4, Batum 4, Westermann 2, Kahudi 1, Pietrus 0, Jaiteh.
Łotwa: Janicenoks 16, Strelnieks 14, Bertans 12, Freimanis 9, Meiers 7, Mejeris 3, Timma 5, Berzins 2, Vecvagars 2, Blums 0, Peiners 0, Karlis 0.
Fournier 6,