Wiślaczki wiedziały doskonale, że w sobotę dały ogromną plamę i chciały zrehabilitować się przed własną publicznością. Do pojedynku podeszły niezwykle skoncentrowane, czego efekty przyszły błyskawicznie. Dzięki Jantel Lavender prowadziły 5:0, dając dowód, że nie zamierzają ani trochę żartować. Przyjezdne wyrównały za sprawą Noel Kuin, ale potem było zdecydowanie gorzej. Przypomniała o sobie Allie Quigley i miejscowe błyskawicznie odskoczyły. Grały znacznie szybciej niż dzień wcześniej, częściej zaskakując przeciwniczki. Dodatkowo mocniej broniły własnego kosza. Wreszcie kibice zobaczyli drużynę jakiej należy oczekiwać. Tego dnia ukazała swój prawdziwy potencjał.
[ad=rectangle]
Dysproporcja pogłębiła się w drugiej "ćwiartce". Podopieczne Stefana Svitka konsekwentnie realizowały założenia taktyczne, nie odczuwając złudnego samozadowolenia. Wspominane wyżej koleżanki wsparła Courtney Vandersloot, pomagając zarazem wyśrubować rezultat. Artego biło dosłownie głową w mur. Odstępy pomiędzy trafionymi koszami trwały zdecydowanie za długo. Zawodniczkom brakowało pomysłu i wiary w odmianę scenariusza. Pojedyncze indywidualne zagrania stanowiły kroplę w morzu potrzeb ekipy znad Brdy. Po 20 minutach zmagań przegrywała 29:45.
Szczyt dominacji Biała Gwiazda osiągnęła w trzeciej odsłonie, którą wygrała 16:1! Jedyne punkty uzyskała Julie McBride. Reszta tylko obijała obręcz. Aktualny czempion natomiast wykorzystał nadarzającą się okazję. Kilka udanych akcji zaprezentowały Lavender, a także Żurowska. Przypomniała o sobie Magdalena Ziętara. Wtedy każdy wiedział, iż triumf przypadnie krakowiankom. Wszędzie okazywały się lepsze, nie pozwalając gościom nawet na moment przejąć inicjatywy.
Decydująca batalia uchodziła, więc za formalność. Małopolski team pewnie zmierzał po sukces i finalnie osiągnął zakładany cel. To oznacza, że w finałowych zmaganiach jest remis. Oczywiście faworytem nadal pozostaje Wisła. Co więcej, porażka, której doznała wydaje się, że podziałała bardzo mobilizująco. Jej przeciwniczki zaś powinny przede wszystkim odpocząć. Bez wątpienia sobotnia konfrontacja kosztowała dużo sił, stąd m in. obniżka formy i słaba postawa w drugim występie.
Następne spotkania rozegrane zostaną 24 i 25 kwietnia w Bydgoszczy.
Wisła Can Pack Kraków - Artego Bydgoszcz 82:38 (23:14, 22:15, 16:1, 21:8)
Wisła: Quigley 17, Żurowska-Cegielska 14, Lavender 14, Abdi 10, Vandersloot 9, Petronyte 5, Ziętara 5, Ouvina 4, Skobel 2, Szott-Hejmej 2.
Artego: Morris 10, Kuin 9, Koc 6, Międzik 5, McBride 3, Bekasiewicz 2, Krężel 2, Szybała 1, Carter 0.
Stan rywalizacji: 1-1