Filip Matczak był jednym z "ojców" zwycięstwa Asseco Gdynia nad Energą Czarnymi Słupsk w środowy wieczór. Zawodnik zdobył dziesięć punktów i miał pięć zbiórek. Gdynianie potrzebowali dogrywki, aby rozstrzygnąć losy spotkania na swoją korzyść, chociaż mecz mógł się spokojnie zakończyć w regulaminowym czasie...
- Była już naprawdę duża przewaga, staraliśmy się kontrolować wydarzenia na parkiecie, ale wkradły się błędy w obronie, na dodatek słupszczanie zaczęli trafiać z dystansu. Rozpędzili się z każdą minutą, doprowadzili do dogrywki, ale cieszy fakt, że w niej to my okazaliśmy się lepsi - zauważa Matczak.
[ad=rectangle]
Gdynianie czwartą kwartę przegrali 10:23 i roztrwonili całą przewagę. Czym spowodowany był ten przestój w grze? - Dużo czynników na to wpłynęło. I zmęczenie się wkradło w nasze szeregi, ale także Energa Czarni zaczęli grać lepiej. Trafiali z bardzo trudnych pozycji - zaznacza gracz Asseco.
Ciekawostką jest fakt, że dla gdynian była to już trzecia dogrywka w tym sezonie. Jednak w dwóch poprzednich meczach (w tym w Słupsku z Czarnymi) musieli uznać wyższość rywali. Teraz było już jednak inaczej. Dodatkowe pięć minut gry wygrali 13:8.
- Takie zwycięstwa budują, tym bardziej, że po raz pierwszy rozstrzygnęliśmy dogrywkę na naszą korzyść. Podbudowuje taka wygrana i możemy ze spokojem patrzeć w przyszłość - przyznaje gracz.
Gdynianie umocnili swoją pozycję w tabeli i są już coraz bliżej gry w play-offach. - Kalkulacje cały czas są, ale prawda jest taka, że musimy wygrać jak najwięcej spotkań, aby zająć jak najlepszą pozycję przed play-offami. Teraz jedziemy do Tarnobrzega i chcemy stamtąd przywieźć dwa punkty - komentuje zawodnik.