Michał Fałkowski: Ciężko jest cokolwiek powiedzieć mądrego po takim meczu.
Konrad Wysocki: To był bardzo słaby mecz w naszym wykonaniu. Nie można tego inaczej nazwać.
W pierwszej kwarcie graliście bardzo spokojnie, co się stało w drugiej?
- Tak, te pierwsze minuty były jeszcze w porządku, ale zobacz na końcówkę tej części spotkania. Już kilka ostatnich minut pierwszej kwarty było bardzo słabe. A druga kwarta... Po prostu rozpadliśmy się. Nie było zespołu, nie było nic.
[ad=rectangle]
Najgorsze jest to, że nie chodziło o jakieś elementy taktyczne, ale - spoza boiska - wyglądało to, jakby chodziło przede wszystkim o zaangażowanie.
- Oni bardzo dobrze rzucali, często trafiali przez ręce, no ale jak jesteś zaangażowany, biegasz do szybkiego ataku, to i trafiasz właśnie takie rzuty. My z kolei graliśmy jakbyśmy mieli 70 lat i nie chciało nam się biegać. Naprawdę słabo zagraliśmy.
3/14 za trzy, 9/18 z linii...
- Przede wszystkim za dużo graliśmy jeden na jeden. Jakiś zawodnik, który akurat miał piłkę, starał się wykreować sobie akcję sam, a reszta stała z boku i tylko się patrzyła co ten zawodnik zrobi. No to na końcu przegraliśmy mecz, bo tak grając nie było szansy tego spotkania wygrać.
Być może na koniec sezonu okaże się, że to nie był najważniejszy mecz, ale na ten moment był.
- Tak.
Nie rozumiem takiego podejścia. Tym bardziej, że ostatni mecz zagraliście dwa tygodnie temu, nie można mówić więc o zmęczeniu. Po spotkaniu z Polpharmą otrzymaliście od trenera trzy dni wolnego, potem mieliście około 10 dni treningów i nagle taka sytuacja...
- Te dni wolne to albo są bardzo dobre dla drużyny, albo bardzo złe.
Sugerujesz, że to był błąd?
- Nie. Po prostu powinniśmy zagrać z Treflem zdecydowanie lepiej i błąd leży po naszej stronie. Trefl wcale nie jest tak dobrą drużyną. Słabo bronili na pick and rollach, po stronie pomocy ciągle popełniali błędy, mieliśmy pozycje do rzutów. Ale my byliśmy jeszcze słabsi, bo nie umieliśmy tego wykorzystać.
Jesteś wkurzony...
- Bardzo, bardzo mocno.
Drzwi do play-off właśnie się zamknęły?
- Jaki play-off... Ten mecz przegraliśmy, ale mimo wszystko musimy z tym żyć. Dostać się do play-off będzie bardzo ciężko. Musimy wygrać jeden z tych dużych meczów.
Jak kibice mają wierzyć, że jesteście w stanie wygrać z kimś z czołówki, skoro przegrywacie w fatalnym stylu z Treflem Sopot, czyli zespołem, z którym sąsiadujecie w tabeli. Przepraszam, sąsiadowaliście...
- Musimy w końcu wyjść na parkiet i zagrać z jajami. Rzucać, trafiać, nie bać się. Bo to co dzisiaj zagraliśmy, to było samobójstwo.
Potrzebujecie jakiegoś wstrząsu, męskiej rozmowy?
- Próbowaliśmy to już wiele razy, ale cóż, każdy jest jaki jest. Nic już teraz nie zmienimy, bo ciężko cokolwiek zmieniać w momencie, gdy sezon się powoli zamyka. Trzeba pracować dalej z tym, co mamy. Ale nie będzie łatwo.