PGE Turów odpadł z Pucharu Polski! Czarni w półfinale!

Co to był za mecz! Mistrz Polski PGE Turów w ostatniej akcji spudłował i przegrał z Energą Czarnymi Słupsk! Zgorzelczanie tym samym już w ćwierćfinale odpadli z Pucharu Polski.

Słupszczanie od pewnego czasu znajdują się w solidnej dyspozycji i było to widać już w pierwszych minutach ćwierćfinałowej batalii. Energa Czarni szybko znaleźli sposób na mistrza Polski. Podopieczni Donaldasa Kairysa grali bardzo dobrze na dystansie, skąd trafiali sporo rzutów. Dzięki temu już po niespełna siedmiu minutach prowadzili aż jedenastoma punktami.

Zgorzelczanie spisywali się kiepsko. PGE Turów słabo spisywał się po obu stronach parkietu. W obronie grał bez większego pomysłu, a w ataku wszystko opierało się na Michale Chylińskim (do przerwy zdobył 14 punktów). Przez długi czas to właśnie on napędzał przygraniczny klub, który otrząsnął się w drugiej kwarcie.
[ad=rectangle]
Niespełna 29-letni koszykarz doprowadził do tego, że zespół Miodraga Rajkovicia właściwie dopadł przeciwnika. Szkoleniowiec zgorzelczan nie był jednak bezczynny - długo kombinował ze składem i to wreszcie przyniosło pożądane rezultaty, bo w pewnym fragmencie "Czarne Pantery" miały problem z przejściem defensywy mistrza.

Najlepsza drużyna w kraju objęła jeszcze przed przerwą prowadzenie, ale zareagowali na to Drago Pasalić, Kyle Shiloh i Jerel Blassingame. Wymieniony tercet napędzał Energę Czarnych i zdołał utrzymać zespół na prowadzeniu. Tyle że po wznowieniu gry mistrzowie grali naprawdę solidnie. Na wysokim poziomie stała ich obrona, co sprawiło mnóstwo problemów słupszczanom.

Walki na parkiecie nie brakowało. Podobnie jak spornych sytuacji. Ton rywalizacji nadawał PGE Turów, ale pod koniec partii wiele się zmieniło. Najpierw ważny rzut trafił Michał Nowakowski, a następnie Pasalić i Blassingame nie dali za wygraną, wskutek czego ekipa Kairysa odżyła i wyszła ze sporych tarapatów.

J-Blass już na początku ostatniej kwarty zdobył cenne punkty, po których w znakomitej sytuacji znaleźli się słupszczanie. Zespół z Pomorza odskoczył mistrzom Polski i był na najlepszej drodze do zwycięstwa. Mimo że PGE Turów zdołał sporą część deficytu z łatwością zniwelować, to "Czarne Pantery" wciąż utrzymywały korzystny dla siebie rezultat. To akurat zasługa Pasalicia, który spisywał się w tym meczu znakomicie.

Wydawać się mogło, że zgorzelczanie po kolejnym ciosie już się nie podniosą. Ich strata nie była co prawda wielka, ale z drugiej strony defensywa nie była szczelna. Zielono-czarni wrócili jednak do walki o zwycięstwo i dostarczyli naprawdę mnóstwo emocji. W ostatniej minucie obie drużyny popełniały błędy, a ostatnie słowo należało właśnie do graczy Rajkovicia. Tyle że w kluczowym momencie spudłował Mardy Collins. Wcześniej fatalnie spisał się Blassingame (zanotował double-double - zdobył 16 punktów i rozdał 11 asyst), który mógł pozbawić Energę Czarnych półfinału. Tak się jednak nie stało.

PGE Turów Zgorzelec - Energa Czarni Słupsk 83:84 (18:23, 27:26, 15:14, 23:21)

PGE Turów: Kulig 19, Chyliński 16, Taylor 13, Collins 11, Jaramaz 7, Wright 6, Moldoveanu 6, Karolak 3, Zigeranović 2, Czyż 0.

Energa Czarni: Pasalić 24, Blassingame 16, Shiloh 15, Eziukwu 8, Nowakowski 6, Mokros 5, Seweryn 4, Gruszecki 4, Śnieg 2.

Źródło artykułu: