- Takie zwycięstwo w derbach liczy się podwójnie - mówi David Dedek, który w tym spotkaniu mógł liczyć na każdego zawodnika ze swojej drużyny. Nikt go nie zawiódł. Brylowali Filip Matczak i A.J. Walton. 21-latek popełnił co prawda 4 straty, ale ponadto miał 23 punkty i 7 zbiórek, trafiając 7 na 8 rzutów z gry, w tym 3 na 3 zza łuku! Amerykanin również zapisał na swoim koncie 23 oczka, a potrzebował do tego sześć minut mniej niż Polak. Walton rozdał ponadto 5 kluczowych podań, trzy razy zgubił piłkę, a rywalom zaaplikował 7 na 13 prób z pola.
[ad=rectangle]
Bardzo dobrze spisał się także Ovidijus Galdikas, który przed meczem odebrał statuetkę za najlepszego zawodnika stycznia. W pierwszym meczu lutowym udowodnił, że ta nagroda nie była dziełem przypadku. Zanotował 13 punktów i 14 zbiórek.
Zwycięstwo gdynianom przyszło nadspodziewanie łatwo. Już do przerwy Asseco prowadziło 38:29. Gospodarze stopniowo powiększali swoje prowadzenie, którego nie oddali do samego końca. Szósta drużyna Tauron Basket Ligi trafiała z gry aż na 52-procentowej skuteczności, rywale osiągnęli w tym elemencie tylko 39-procent.
- Rywalizowaliśmy z groźną drużyną, która ma wielu doświadczonych koszykarzy, z przeszłością w różnych kadrach narodowych. Cieszę się, że stanęliśmy na wysokości zadania. Zagraliśmy trzy dobre kwarty, natomiast w ostatniej wypadliśmy za miękko w obronie. Pozwoliliśmy rywalom odrobić straty i zrobiło się nieco nerwowo - komentuje Dedek.
Sopocian nieco uratowała ostatnia kwarta, w której zdobyli aż 36 punktów. Co ciekawe, przez trzy pierwsze odsłony goście łącznie uzyskali... 45 oczek! - Na szczęście w końcówce zachowaliśmy zimną krew i wygraliśmy - mówi Dedek, który cieszy się z faktu, że sporo kibiców oklaskiwało zwycięstwo jego drużyny.
- Bardzo mnie cieszy fakt, że tak sporo kibiców przyszło na ten mecz. Doping motywował nas do lepszej gry i większego wysiłku, który jest niezbędny w takim spotkaniu - przyznaje opiekun Asseco.