Jakub Schenk: To nie był dobry mecz w moim wykonaniu

Kolejne dobre zawody na zapleczu ekstraklasy zanotował rozgrywający rezerw Rosy. Kreator gry spędził na parkiecie hali w Poznaniu niemal pełne 40 minut, ale nie był zadowolony ze swojego występu.

W spotkaniu kończącym dziesiątą kolejkę pierwszej ligi ACK UTH Rosa dość pewnie ograła na wyjeździe AZS Politechnikę Poznań. Było to czwarte zwycięstwo radomian w bieżącym sezonie, dzięki któremu awansowali na ósme miejsce w ligowej tabeli. Obecnie mają na koncie 14 punktów.
[ad=rectangle]
Po zakończeniu niedzielnego pojedynku Jakub Schenk podał główną przyczynę triumfu. - Byliśmy dobrze przygotowani do tego meczu przede wszystkim pod względem taktycznym. Zrealizowaliśmy większość założeń, lecz nasza gra pozostawiała wiele do życzenia, bo popełniliśmy aż 27 strat jako zespół - zwrócił uwagę. Jego słowa znajdują potwierdzenie w statystykach - w tym elemencie przyjezdni byli gorsi od rywali, mimo iż zwyciężyli w tym spotkaniu 58:51. Akademicy zgubili bowiem piłkę 22 razy.

Rezerwy Rosy świetnie rozpoczęły zawody, prowadząc 20:12 po pierwszej kwarcie. - To prawda, kontrolowaliśmy wynik, lecz gdy uzyskaliśmy bezpieczną przewagę, popełnialiśmy proste błędy, które dawały szanse Politechnice na powrót do gry - podkreślił rozgrywający. Tak było między innymi w czwartej części, w której poznaniacy zaczęli niebezpiecznie odrabiać straty.

Schenk (pierwszy z lewej) zanotował kolejny dobry występ
Schenk (pierwszy z lewej) zanotował kolejny dobry występ

Duże uwagi do postawy swojej i zespołu miał sam Schenk. - Czwarta kwarta to był przykład tego, jak nie powinniśmy grać w koszykówkę. Proste straty, niecelne rzuty spod kosza, głupie faule i daliśmy szansę przeciwnikom nas dojść - wyliczał zawodnik.

Dwudziestolatek zaliczył kolejny dobry występ na zapleczu TBL. Zdobył 10 punktów, miał 7 zbiórek i 6 asyst, kończąc spotkanie z trzecim wskaźnikiem eval w swojej drużynie: +12.

Do swojej gry miał jednak sporo zastrzeżeń. - Nie powiedziałbym, że był to mój dobry mecz. Popełniłem aż 9 strat, za co jest mi wstyd - przyznał. - Do tego nasz prezes, Piotr Kardaś, który jest doświadczonym rozgrywającym, miał dużo zastrzeżeń do mojej gry w ataku. Wciąż mam duże rezerwy, ale wierzę, że przy własnej pracy i u boku doświadczonego zawodnika, jakim jest Piotrek, uda mi się wejść na wyższe poziomy gry - zaznaczył Schenk.

Komentarze (0)