ACB: Nowy trener Ignerskiego

Aż siedmiu porażek potrzebowali działacze Cajasolu Sewilla by zwolnić dotychczasowego trenera Manela Comasa. Drużyna z Andaluzji, w ciągu ośmiu kolejek pod wodzą szkoleniowca, zanotowała tylko jedno zwycięstwo. Co gorsza, zwolnienie hiszpańskiego szkoleniowca nie wpłynęło na postawę koszykarzy, którzy ulegli u siebie Pamesie Walencja. W poniedziałek zaś nowym trenerem został Pedro Martinez.

Tylko jeden mecz wygrany, zaś siedem przegranych zanotowali koszykarze Cajasolu Sewilla pod kierunkiem hiszpańskiego trenera Manela Comasa. 63-latek z andaluzyjską drużyną związany był od trzech sezonów, lecz nie prowadził tego zespołu w jednym ciągu. Po raz pierwszy zdecydował się spróbować swoich sił z Cajasol w listopadzie roku 2005, lecz już w lutym następnego sezonu pożegnał się z drużyną. Po raz kolejny został zatrudniony przez sterników klubu w styczniu roku 2008. W minionym sezonie zespół zajął pod wodzą Comasa 10. pozycję, co było najlepszym rezultatem od ośmiu lat.

Obecne rozgrywki zostały jednak pogrzebane praktycznie już na samym początku, choć przed pierwszą kolejką w Sewilli szumnie zapowiadano awans do play-off. Trener nie potrafił jednak ułożyć swojej ekipy odpowiednio, mimo iż skompletowany przez niego zespół wyglądał na papierze na taki, który bez problemów powinien walczyć o miejsce w decydującej fazie rozgrywek. Warren Carter, Andrea Pecile, Tyrone Ellis oraz polski jedynak w ACB, Michał Ignerski to zawodnicy znani i rozpoznawalni w całej Europie. Dodatkowo, Comas miał do dyspozycji również byłego koszykarza New Jersey Nets Mile Ilicia, wychowanka słynnej szkółki Żeleznika Belgrad Dusko Savanovicia oraz grupę solidnych graczy rodzimych takich jak: Juan Triguero czy Andres Miso. Jak się jednak okazało, tylko trójka Carter - Pecile - Ignerski prezentowała się na miarę swoich możliwości, nie mając w ogóle wsparcia z ławki rezerwowych.

Choć kibice z Andaluzji niemalże od czwartej domagali się dymisji lub zwolnienia Comasa, sternicy klubu zdecydowali się uczynić to dopiero po siódmej ligowej porażce, tuż przed meczem z Pamesą Walencją. - Nasi fani nie należą do cierpliwych, ale fakty są takie, że odnośnie tej sytuacji mieli ku temu wszelkie powody. - stwierdził na łamach jednego z zagranicznych portali Juan Llarenza, dyrektor sportowy klubu, po czym dodał - My jako klub, nie chcieliśmy jednak wyciągać żadnych pochopnych wniosków. Drużyna przegrywała, lecz cały czas liczyliśmy, że trenerowi Manelowi Comasowi uda się zmienić jej oblicze. Dobrym prognostykiem było wyjazdowe zwycięstwo w Madrycie, lecz była to tylko epizodyczna radość. Trzy kolejne porażki z rzędu spowodowały, że podziękowaliśmy szkoleniowcowi za współpracę.- Tym samym w meczu z "Pomarańczowymi" Cajasol był prowadzony przez duet dotychczasowych asystentów szkoleniowca: Angela Jareno i Antonio Rocky’ego Jaranę. Jak się jednak okazało, zwolnienie 63-letniego szkoleniowca nie wpłynęło na koszykarzy Cajasol w żaden sposób, gdyż przegrali ósme spotkanie.

Oczywiście przekazanie zespołu we władanie parze asystentów było tylko tymczasowym rozwiązaniem. Od chwili zaprzestania współpracy z Comasem, zarząd Cajasolu szukał odpowiedniego kandydata, który podjąłby się bardzo trudnej sztuki wyprowadzenia drużyny z kryzysu. Ostatecznie padło na 47-letniego Katalończyka - Pedro Martineza, który w poprzednim sezonie prowadził Akasvayu Gironę, awansując z nią do finału Pucharu ULEB. Wcześniej ten szkoleniowiec trenował Estudiantes Madryt, chwilowo TAU Ceramikę Vitoria oraz przez trzy lata Aunę Gran Canaria. Prowadził też słabsze kluby jak CB Granadę, CB Salamankę czy Vive Minorkę. Pełnił również funkcję drugiego trenera w Joventucie Badalona (1986-1990).

- Choć życzymy trenerowi Comasowi wszystkiego najlepszego i rozstaliśmy się w zgodzie, cieszymy się, że ta niezbyt miła przygoda jest już za nami. Mamy zaś nadzieję, że nasz nowy szkoleniowiec, Pedro Martinez, uratuje ten sezon a w dalszej przyszłości poprowadzi nasz klub do sukcesów - zakończył Llarenza.

Komentarze (0)