King Wilki Morskie Szczecin pokonały Anwil we Włocławku w minioną niedzielę i tym samym zanotowały pierwsze zwycięstwo w ekstraklasie w obecnych rozgrywkach. Zawodnicy Krzysztofa Koziorowicza zagrali słabiej tylko w jednej kwarcie (trzeciej, przegranej 17:31), ale w pozostałych częściach meczu byli zdecydowanie lepsi od gospodarzy, triumfując ostatecznie 74:71.
[ad=rectangle]
- To był dobry mecz w naszym wykonaniu. Oczywiście, mieliśmy lepsze i gorsze momenty, ale mimo wszystko zagraliśmy dobrze pomimo trudnej sytuacji w końcówce. Ten mecz był dla nas bardzo ważny ze względu na wcześniejsze trzy porażki i cieszę się, że w końcu wygraliśmy - powiedział opiekun Wilków Morskich tuż po zakończeniu spotkania.
Szczecinianie mieli pomysł jak ograć włocławian i od początku starali się wprowadzać teorię w życie. Skutecznym patentem okazały się być kontry, które dały ekipie przyjezdnej aż 18 punktów (dla porównania - Anwil zdobył z szybkiego ataku tylko dwa oczka). Dodatkowo, po stratach miejscowych, rywale zdobyli 11 oczek, a gospodarze - tylko cztery.
- Statystyki dobrze obrazują różnicę na naszą korzyść. Mieliśmy tylko osiem strat, a Anwil aż 16. To jednak efekt naszej pracy i tego, że zmusiliśmy włocławian do takiej gry. Dzięki temu prowadziliśmy przez większą część meczu i choć w końcówce było nerwowo, to jednak chłopaki wytrzymali trudy spotkania i za to należą się im gratulacje - dodał Koziorowicz.
Po trzech porażkach z rzędu, Wilki Morskie wygrały po raz pierwszy w sezonie, a trener drużyny przyznaje, że poczuł wielką ulgę. - Nie byliśmy chłopcami do bicia w trzech wcześniejszych meczach, ale jednak zdecydowanie czuję ulgę po zwycięstwie nad Anwilem Włocławek. Wygrać w Hali Mistrzów to wielka rzecz. Taka wygrana jest bardzo potrzebna, bo teraz będziemy trenować zupełnie inaczej - zakończył Koziorowicz.