- Staram się rzucać i trafiać. Takie rzeczy robi się na treningach, a następnie przenosi w warunki meczowe. Pewnie każdy inny zawodnik, gdyby był na moim miejscu, to oddałby rzut. Fajnie, że piłka wpada do kosza, ale najważniejsze są zwycięstwa zespołu - podkreśla Adam Waczyński, który w dwóch meczach z Energą Czarnymi Słupsk zdobył łącznie 38 punktów. Klasą samą dla siebie był szczególnie w pierwszym spotkaniu w Hali Stulecia, w którym trafił osiem z jedenastu rzutów z gry.
Ciekawostką jest fakt, że Waczyński po raz ostatni poniżej dziesięciu punktów zszedł 1 lutego w meczu z Polpharmą Starogard Gdański. Jego świetną dyspozycję docenili kibice, którzy oddawali swoje głosy na najlepszego koszykarza na Pomorzu. Waczyński bezdyskusyjnie wygrał ten plebiscyt. W klasyfikacji wyprzedził swojego kolegę klubowego - Pawła Leończyka.
- Fizycznie czuję się bardzo dobrze. Ta zwyżka forma przychodzi w odpowiednim momencie. Oby do play-offów wystarczyło tej benzyny - śmieje się zawodnik Trefla Sopot, który w środowym spotkaniu będzie musiał sobie poradzić z J.P. Princem. W pierwszym meczu tych drużyn w "szóstkach" Waczyński rzucił aż 24 punktów - 9/12 z gry.
- Jak idzie, to idzie. Tak jest ze strzelcami. Jak wejdzie pierwsza oraz druga akcja, to później już idzie w dobrą stronę. Nie zwraca się uwagi na inne rzeczy. Tak to już jest z nami, rzucającymi - zauważa gracz Trefla Sopot.