- Spotkałem się z Deividasem Dulkysem podczas Czesko-Polskiego Meczu Gwiazd w Pardubicach, w Czechach. Rywalizowaliśmy wówczas w konkursie wsadów. To bardzo dobry, efektywny i efektowny zawodnik. Naprawdę nie ma go już w Anwilu? - Christian Eyenga długo nie mógł uwierzyć w informację o odejściu litewskiego snajpera z włocławskiego klubu. Koszykarz tłumaczył się tym, że w momencie rozmowy jego drużyna nie robiła jeszcze scoutingu przed meczem z Anwilem.
- Właśnie wyjeżdżamy na halę, będziemy mieli za chwilkę pierwszy trening we Włocławku, potem może będzie jakaś analiza wideo (rozmawialiśmy we wtorkowe popołudnie - przyp. M.F.). Myślę, że wtedy dowiedziałbym się o tym, że Dulkysa nie ma już we Włocławku. Przyznam, nie wiedziałem o tym, że on odszedł, ale to wynika z tego, że przede wszystkim koncentruję się na swojej drużynie, a i nigdy nie byliśmy jakimiś przyjaciółmi. Po prostu spotkaliśmy się z okazji Meczu Gwiazd i była okazja trochę porozmawiać - tłumaczył Kongijczyk.
Strata litewskiego snajpera to spory ból głowy dla trenera Miliji Bogicevicia. Tym bardziej, że łatwych spotkań i łatwych przeciwników teraz już nie będzie. Stelmet przyjeżdża do Włocławka z dwoma celami - nie tylko wygrać mecz, ale i zmazać plamę po ostatnich, słabych występach. Ekipa Mihailo Uvalina rzutem na taśmę straciła pierwsze miejsce przed szóstkami po trzech porażkach w czterech ostatnich meczach.
- To jest nasz czas. Liga wkracza w kolejną fazą, w której będziemy walczyć z najlepszymi zespołami w Polsce i na pewno nie będą to łatwe mecze. My nie chcemy jednak wybiegać daleko w przyszłość. Koncentrujemy się na każdym kolejnym starciu i na tym, by dokładać kolejne małe kroczki do naszego bilansu. Teraz z Anwilem zagramy o zwycięstwo, które pozwoli nam wrócić na właściwe tory. Ostatnio przegraliśmy kilkukrotnie i czas to zmienić - mówił Eyenga.
Stelmet pokonał już włocławian raz w tym sezonie w Hali Mistrzów. Kilka tygodni temu wygrał w hali przeciwnika 94:77, rzucając aż 16 razy za trzy i ogólnie rozgrywając jedno z lepszych spotkań.
- Szczerze mówiąc, nie pamiętam tamtego spotkania, ale może to i dobrze, bo tak naprawdę to nie ma żadnego znaczenia. Przeszłość nie ma znaczenia. Tamten mecz wygraliśmy, ale to nie znaczy, że Anwil jutro nie wyjdzie naprzeciw nam zdeterminowany i zmobilizowany. Na pewno będzie walczyć mocno, ale my zrobimy wszystko, by odmienić naszą grę po ostatnich słabych wynikach - dodaje Kongijczyk.