Pogubiłem się w tym wszystkim - wywiad z Seidem Hajriciem, środkowym Anwilu Włocławek

- Pogubiłem się w tym wszystkim: problemy osobiste, niepewność w Anwilu, oferta z Turowa, ludzie, którzy chcieli bym podpisał w Zgorzelcu... - mówi w wywiadzie Seid Hajrić, środkowy Anwilu Włocławek.

Michał Fałkowski: Ukróćmy wszelkie dywagacje - była możliwość, że odejdziesz z Anwilu Włocławek?

Seid Hajrić: Tak, nie ma co ukrywać, była taka możliwość.

Coś więcej?

- Pojawiły się w ostatnim czasie wokół mnie różne osoby, które chciały wykorzystać kilka rzeczy. Przede wszystkim to, że Anwil ma niepewną przyszłość, to, że były kluby zainteresowane moją osobą oraz fakt, iż nie posiadam agenta. To znaczy, mam kogoś, kto reprezentuje mnie od ponad dziesięciu lat, to jest Bośniak, Enes Trnovcević, ale raczej mamy luźną relację. Te osoby oferowały mi różne rzeczy, zapewniały mnie, że pomogą zmienić otoczenie.

Mówimy o zmianie otoczenia na PGE Turów Zgorzelec. Do tego klubu miałeś trafić.

- Tak, chodziło o PGE Turów, ale było również zainteresowanie ze strony jeszcze jednej drużyny z Tauron Basket Ligi. I nie ma co ukrywać, niewiele brakowało, żeby osiągnąć porozumienie. Ci różni ludzie, agenci, ale nie tylko, zapewniali mnie, że wystarczy tylko moja decyzja i już mogę się przenosić. Ja jednak nikomu nie powiedziałem, że odchodzę, że opuszczam Anwil. Dużo osób mnie o to pytało, chociażby Robert Witka czy Łukasz Majewski z Rosy Radom, z którymi graliśmy tydzień temu. Świat koszykarski jest mały i informacje roznoszą się szybko.

[b]

Dlaczego ostatecznie uznałeś, że zostaniesz we Włocławku?[/b]

- Jeszcze jedną ważną rzecz muszę powiedzieć. To, że zacząłem się zastanawiać nad tym wszystkim, to efekt moich osobistych problemów, które nie mają nic wspólnego z koszykówką. Gdzieś w tym wszystkim się pogubiłem...

Ze względu na te problemy chciałeś zmienić środowisko?

- Pogubiłem się trochę z własnymi problemami. I tyle.

Ale mimo wszystko nadal jesteś graczem Anwilu...

- Tak. Klub, z prezesem Lewandowskim na czele, powiedział, że pomoże mi w mojej trudnej sytuacji.

Trenowałeś normalnie przez ten cały okres zamieszania?

- Tak. Starałem się oddzielić te dwie rzeczy i pracować normalnie.

Jeszcze jedna informacja pojawiła się, do której chciałbym, żebyś się odniósł. To, że podobno pożegnałeś się z zawodnikami, mówiąc, że zmieniasz barwy.

- To była taka sytuacja: mieliśmy odnowę po meczu z Rosą, a ja miałem zaplanowane na ten czas spotkanie z panem Lewandowskim, prezesem Anwilu, żeby rozwiązać jakoś tę całą sytuację. I przyjechałem do klubu, w zwykłych ubraniach, ale na miejscu dowiedziałem się, że muszę poczekać jeszcze godzinkę, bo prezes miał jakieś inne spotkanie. Wówczas uznałem, że pojadę do chłopaków, którzy byli w tym czasie na odnowie. I pojechałem, nie w dresie, i wszyscy wówczas zdziwili się: dlaczego nie jesteś z nami, a ja mówię: jestem umówiony na rozmowę z prezesem, tylko muszę poczekać. Nikomu jednak nie powiedziałem, że odchodzę, ani nie pożegnałem się z nikim. Powiedziałem tylko, że mam rozmowę w sprawie Turowa i tyle. Jak już to wszystko się wyjaśniło, i razem z prezesem ustaliliśmy, że zostaję tutaj, to pierwsze co zrobiłem, gdy przyszedłem na trening, to przeprosiłem trenerów i zawodników za zamieszanie, które zrobiłem.

Seid Hajrić kaja się i chcę przeprosić kibiców poprzez dobry występ przeciwko Stelmetowi
Seid Hajrić kaja się i chcę przeprosić kibiców poprzez dobry występ przeciwko Stelmetowi

Ludzie żartowali, że będziesz musiał zamazać swój tatuaż...

- Każdy jest odważny przed monitorem, ale w oczy nikt mi tego nie powiedział. Ja mówię wprost: to jest moje życie i moja sprawa, co mam na swoim ciele. I niech każdy zajmie się swoimi sprawami. Tatuaż Anwilu to podziękowanie za to, co dał mi ten klub, a dał mi tak naprawdę całe koszykarskie życie.

Ale myślałeś o tym, by ten klub opuścić. W trudnej dla klubu sytuacji.

- Już powiedziałem. Pogubiłem się w tym wszystkim. Problemy osobiste, niepewność co do Anwilu, nagle oferta z Turowa, różni ludzi, którzy zapewniali mnie, że będzie dobrze jeśli podpiszę tam kontrakt... Powiem tak: dobrze, że to już za mną i zostaję we Włocławku.

Powiedziałeś, że przeprosiłeś swoich kolegów z zespołu, trenerów, dogadałeś się z prezesem... Ale co z kibicami?

- Na przeprosiny przyjdzie czas w meczu ze Stelmetem. Postaram się zagrać najlepiej, jak tylko umiem. Mam nadzieją, że fani będą ze mną w środowy wieczór.

To nie będzie łatwe spotkanie...

- Nie będzie łatwe, ale dla obu zespołów. Powiem tak: na nas nie ma żadnej presji, to Stelmet musi wyjść na parkiet i wygrać mecz, a my nie musimy nic poza rozegraniem dobrego meczu. I ja twierdzę, że jeśli zagramy zespołowo, a nie tak że jeden zawodnik weźmie 20 rzutów i zdobędzie 30 punktów, ale rozłożymy te akcenty w ataku równomiernie, to nie jesteśmy na straconej pozycji. Myślę, że to będzie bardzo trudny mecz dla Stelmetu do wygrania.

W zeszłym sezonie również rozpoczynaliście szóstki meczem ze Stelmetem. To było wyjazdowe starcie, które wygraliście...

- ...różnicą 31 punktów. Doskonale to pamiętam. Cóż, raczej to się teraz nie powtórzy, ale tak naprawdę wszystko jest możliwe. Kiedyś, zanim rozgrywki się rozpoczęły, to było wiadome, że w finale zagra Asseco i prawdopodobnie zmierzy się z Anwilem. Teraz liga jest inna. Żaden rezultat nie powinien być zaskoczeniem.

[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

[/url][/b]

Źródło artykułu: