NBA: 7 punktów Gortata, Wizards lepsi od Bulls

[tag=6711]Marcin Gortat[/tag] zdobył siedem punktów dla Washington Wizards, którzy na wyjeździe pokonali Chicago Bulls 102:88. Czarodzieje w obecnym sezonie zdecydowanie lepiej spisują się poza własnym parkietem.

Marcin Gortat spędził na parkiecie 36 minut, w czasie których wykorzystał trzy z sześciu prób z gry oraz jeden z dwóch rzutów osobistych. Dało to w sumie siedem punktów, najmniej spośród wszystkich graczy pierwszej piątki. Nasz rodak zebrał z tablic 11 piłek, rozdał dwie asysty i zanotował dwa bloki. Ozdobą mecz był wsad łodzianina z pierwszej kwarty, kiedy efektownie zakończył akcję lewą ręką nad bezradnym Carlosem Boozerem.

Czarodzieje prowadzili w United Center od samego początku. Po pierwszej połowie mieli już 13 punktów zapasu, a w całym meczu rzucali na bardzo dobrej, 52 proc. skuteczności z gry. Aż sześciu graczy ze stolicy zanotowało podwójną zdobycz punktową. Po 19 oczek uzbierali John Wall oraz Nene Hilario.

Co ciekawe, Wizards 10 ze swoich 17 zwycięstw odnieśli na wyjeździe, gdzie spisują się zdecydowanie lepiej niż przed własną publicznością. - Gramy wtedy bardziej swobodnie. Umiemy wtedy bardziej skupić się w hotelu czy szatni. Kiedy gramy u siebie jest za dużo pokojów, miejsc, do których można iść - analizował Gortat.

Wśród pokonanych 19 punktów wywalczył Carlos Boozer. Byki mają obecnie identyczny bilans jak Wizards - 17-19.

Chicago Bulls - Washington Wizards 88:102 (19:26, 24:30, 25:22, 20:24)
(Boozer 19, Butler 12, Snell 12 - Nene 19, Wall 19, Ariza 16)

Piąta wygrana z rzędu New York Knicks. Podopieczni Mike'a Woodsona pokonali na własnym parkiecie Phoenix Suns, choć dopiero po dogrywce. Nowojorczycy mieli już w tym meczu 14 punktów przewagi, lecz w czwartej kwarcie przegrywali różnicą nawet pięciu oczek. W dogrywce nie dali już pograć Suns, którzy punkty zdobywali jedynie z linii rzutów wolnych.

- Mentalnie jesteśmy zupełnie innym zespołem. Potrafimy w końcu uwierzyć, że jak nam nie idzie, to jesteśmy w stanie wrócić do meczu i wygrać go - powiedział Carmelo Anthony, który zdobył 29 punktów, w tym cztery w dogrywce.

Mimo fatalnego początku sezonu Knicks pną się do góry w tabeli Konferencji Wschodniej. Z bilansem 15-22 mają już ósmy wynik na Wschodzie, identyczny jak lokalny rywal, Brooklyn Nets.

30. zwycięstwo w bieżących rozgrywkach odnieśli koszykarze San Antonio Spurs, którzy na wyjeździe pokonali New Orleans Pelicans 101:95. Ostrogi wystąpiły bez kontuzjowanego Danny'ego Greena, a na sześć fauli parkiet opuścić musiał Tim Duncan. Wówczas sprawy w swoje ręce wziął Tony Parker, który sześć ze swoich 27 punktów zdobył w ostatnich, decydujących momentach spotkania.

- Musiałem atakować. Kiedy widziałem, że TD opuszcza parkiet zdałem sobie sprawę, że będę musiał wykreować pozycję dla kolegów lub dla samego siebie - powiedział francuski rozgrywający, który otrzymał wsparcie od Duncana w postaci 18 punktów i dziewięciu zbiórek.

22 punkty i 11 zbiórek wywalczył dla pokonanych Anthony Davis.

Pozostałe mecze:

Toronto Raptors - Milwaukee Bucks 116:94
(Lowry 23, DeRozan 19, Patterson 18 - Ilyasova 29, Knight 16, Antetokounmpo 11)

Boston Celtics - Houston Rockets 92:104
(Bradley 24, Bayless 17, Bass 14 - Howard 32, Harden 16, Lin 16)

New York Knicks - Phoenix Suns 98:96 po dogr.
(Anthony 29, Felton 19, Bargnani 10 - Dragic 28, Barbosa 21, Plumlee 12)

New Orleans Pelicans - San Antonio Spurs 95:101
(Davis 22, Roberts 19, Gordon 12 - Parker 27, Duncan 18, Ginobili 14)

Dallas Mavericks - Orlando Magic 107:88
(Ellis 21, Carter 17, Nowitzki 15 - Nelson 21, Davis 19, Harkless 13)

Utah Jazz - Denver Nuggets 118:103
(Burks 34, Favors 19, Burke 18 - Lawson 23, Hickson 21, Fournier 16)

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (1)
avatar
Zubek2001
14.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda ,że wsad Gortata w top 10 nie jest....