Radomianie bardzo dobrze weszli w to spotkanie, bo po dwóch kwartach prowadzili 47:30 i wszystko wskazywało na to, że spokojnie dowiozą to prowadzenie do końca. Problemy jednak zaczęły się w trzeciej kwarcie, kiedy Kotwicę z letargu pobudził Jessie Sapp, który w tej odsłonie zdobył aż 16 punktów! Tę część gry kołobrzeżanie wygrali 26:16. W pewnym momencie zbliżyli się nawet na cztery punkty, ale to było wszystko, na co było ich stać.
- Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo dobra, ale w trzeciej kwarcie należy się szacunek graczom Kotwicy Kołobrzeg, którzy się nie poddali i wrócili do gry. Naprawdę należą im się słowa uznania, bo walczyli, nie poddali się, trafiali na nieprawdopodobnym procencie z gry - podkreślał po meczu trener Wojciech Kamiński, który po chwili chwalił osobę amerykańskiego rozgrywającego Kotwicy Kołobrzeg.
- Jessie Sapp miał w tym fragmencie gry 4/4 za trzy, co jest kapitalnym wynikiem. Na chwilę podcięło nam to skrzydła, ale wróciliśmy do swojego poziomu i to wygraliśmy. W czwartej kwarcie zagraliśmy tak jak w pierwszych dwóch i spokojnie dowieźliśmy to prowadzenie do końca - mówił trener Kamiński, który cały czas musi radzić sobie bez Elijaha Johnsona. Niedawno Amerykanin przeszedł operację i być może jeszcze w tym sezonie wróci. W tym spotkaniu z kolei trener Kamiński mógł liczyć na Korie Luciousa, który zdobył 24 punkty i poprowadził ekipę Rosy do siódmego zwycięstwa w tym sezonie.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]