Radomska drużyna wciąż musi sobie radzić bez Roberta Witki. Silny skrzydłowy nie wystąpił w spotkaniu ze Stelmetem z powodu urazu. Wydawało się, że na parkiet powróci w miniony piątek w starciu ze Śląskiem Wrocław. I tym razem jednak musiał oglądać poczynania swoich kolegów jedynie z ławki rezerwowych.
Na pomeczowej konferencji prasowej Wojciech Kamiński nie był w stanie określić, kiedy 32-letni koszykarz wznowi grę. - Ostatnio modne są cytaty z "Psów" i "Kilera". "Sam chciałbym to wiedzieć, Stefan" - żartobliwie zaczął odpowiedź na to pytanie. - Naprawdę nie wiem. Miał już wrócić, nie wrócił. Wznowił treningi, za dwa dni znowu pojawiły się kontuzje i "skrzypienie" - dodał.
Trener Rosy woli zaczekać na powrót Witki do pełnej sprawności. - Nie chcemy ryzykować. Stwierdziliśmy, że poczekamy, ale myślę, że w przyszłym tygodniu powinniśmy już wszystko wiedzieć - zaznaczył. Wciąż jednak nie wiadomo, czy skrzydłowy wybiegnie na parkiet w najbliższą sobotę, przeciwko swojemu byłemu klubowi, Asseco Gdynia.
W pojedynku z mistrzem Polski kontuzji nabawił się Łukasz Majewski. Wydawało się, iż to właśnie on, a nie Witka będzie pauzował w miniony piątek. - Z Łukaszem była podobna historia, bo pierwszego dnia w ogóle nie mógł chodzić. Drugiego było już lepiej, a przeciwko Śląskowi wystąpił. Chciałbym mu podziękować, bo pomimo tak ciężkiej i przede wszystkim bolesnej kontuzji grał, i to jak - podkreślił Kamiński.