Wtorkowy pojedynek był dla ekipy ze stanu Indianapolis niezwykle istotny. Gdyby go przegrali, to ich rywale byliby już tylko o krok od awansu do finału NBA. Gracze Pacers w trakcie meczu doskonale zdawali sobie z tego sprawę, gdyż nawet w kryzysowych momentach nie dawali za wygraną. - Nigdy się nie poddajemy. Jesteśmy nieustępliwi. Wszyscy wierzyliśmy w to, że możemy wygrać to spotkanie. Bez względu na to, co mówili wszyscy eksperci. Byliśmy gotowi do gry, wyszliśmy na boisko i oddaliśmy na nim swoje serca - stwierdził Roy Hibbert, który był najlepszym strzelcem gospodarzy - zanotował 23 punkty, a do tego zebrał 12 piłek.
Pacers całkowicie zdominowali walkę w polu trzech sekund. Mieli 49 zbiórek, podczas gdy Miami zaledwie 30. Podkoszowi Indiany mogli się także pochwalić zdecydowanie większym dorobkiem punktowym niż ich rywale. - Zaprezentowaliśmy dużą walkę. Mamy w tym zespole zawodników, którzy na boisku oddają całe swoje serca. Jesteśmy twardą drużyną, chcącą podołać wyzwaniu. Wiedzieliśmy, że to spotkanie jest dla nas bardzo istotne - powiedział David West, zdobywca 14 oczek i 12 zbiórek.
Indiana, podobnie jak w drugim meczu, zwycięstwo wywalczyła m.in. dzięki błędowi w końcówce LeBrona James. MVP sezonu zasadniczego decyzją sędziów popełnił na minutę przed zakończeniem spotkania faul w ataku. Gwiazdor Heat nie do końca zgadzał się jednak z tym werdyktem. - Było kilka sytuacji, w których faule moim zdaniem nie powinny zostać mi odgwizdane. Lecz tak to już czasami bywa - przyznał LBJ.